Jego lodowate ręce były coraz bardziej zaciśnięte wokół mojej szyi.Nie potrafiłam nic zrobić. Byłam... Słaba, zbyt słaba. Obiecuje że jeśli tylko wyjdę z tego cało to ostro wezmę się za wszystko co tylko powie Kakashi, i to bez marudzenia. Zaczęłam się rozglądać szukając jakiejkolwiek pomocy. Jednak nic nie było w zasięgu mojej ręki. Moje ręce w tej chwili walczyły z ręką tego mężczyzny. Próbowałam spowodować chociaż odsuną o centymetr jego dłoń aby wziąć porządny oddech, lecz ta próba też poszła na marne. Zaczęło robić mi się słabo. Nie, nie, nie, nie, nie.. Teraz nie mogę zemdleć! Myśl Yakomi myśli.. Czego się nauczyłaś. Wiem! Zamknęłam oczy i udałam że upadam. Co przyznaje trochę mnie zabolało. Myślałem że pójdzie trochę trudniej- powiedział mężczyzna pochylając się nade mną. -Ja też- Rzuciłam delikatnie unosząc się i przy okazji uderzając czarnowłosego w szczękę. Mój plan zadziałał, ale nie spodziewałam się jednego, siły mojego ciosu. To było to. Tego nauczyłam się o czakrze. Podniosłam się i jednocześnie poczułam jakby to samo co wtedy w lesie. Czułam go, był przy mnie i na wszystko patrzył. Mam nadzieję że tak jak w tedy mi pomorze. -Jak masz na imię?- spytałam czerwonookoego. Jego oczy były bardzo podobne do oczu Sasuke i Kakashi'ego. -Gdyby to miało znaczenie to bym ci może i powiedział- odparł powoli wstając. -Ma, chcę wiedzieć z kim walczę- odparłam. Ten westchnął mamrocząc pod nosem "kobiety". Ahh.. Uwielbiam w Prost takie podejście, wyczujcie proszę tu nutkę sarkazmu. -Mam na imię Itachi, Itachi Uchiha- moje oczy się otworzyły z szoku. Uchiha? Tak jak Sasuke? To jakiś żart? W sumie wyjaśniało by to te wielkie podobieństwo. -Jesteś spokrewniony z Sasuke?- Ten jakby na wspomnienie o nim się uśmiechnął. Na pewno go znał, tylko co go z nim łączy? -To miała być walka nie przesłuchiwanie- odpowiedział i ruszył w moją stronę. Hishi wykombinuj coś! Nic, kompletna pustka. Już miał mnie uderzyć a ja skrzyżowałam ręce i uniosłam na wysokość głowy geście obronnym. Byłam gotowa na uderzenie, zacisnęłam z całej siły oczy . Dla czego ono nie nastąpiło Otworzyłam oczy a ręce które miały mnie obronić upuściłam tak żeby widzieć co się dzieje przede mną. Pojawiała się nowa postać. Był nią Kakashi. W myślach dziękowałam za to bogu. Hatake stał za Itachim i uniemożliwiał mu ruch wyciągniętym kunajem przed jego szyją. - Przepraszam za spóźnienie-rzucił po czym podciął mu gardło. Moje oczy się szybko zamknęły nie chciałam na to patrzeć ale nie usłyszałam odgłosu opadającego ciała. Usłyszałam za to kruki które przez chwilę latały po całym pokoju, po czym wyleciały przez okno. Szarowłosy podbiegł do okna próbując cokolwiek zauważyć lecz zaraz po tym się odchylił wzdychając, to mogło oznaczać tylko jedno, uciekł. Mężczyzna który został w pokoju podszedł do mnie przytulając mnie. Znów to czułam, to uczucie jakby jego ramiona trzymały cały świat. -Przepraszam, przepraszam że się spóźniłem że nie zdążyłem- był zły i zmartwiony. Nie był zły na mnie, tylko na siebie nie umiał sobie wybaczyć tego że zostawił mnie tu samą. A jego zmartwienie dotyczyło też mnie, martwił się co dalej. Martwił się o mnie, i o to czy mu wybaczę. Moje oczy jeszcze przez minutę były szeroko otwarte. Lecz po tym czasie się zamknęły a ja odwzajemniłam jego przytulenie. -Jestem tu, a ty mnie ocaliłeś. Jest wszystko dobrze, dziękuję ci- z moich oczu choć był zamknięte pociekły łzy. Gdy Kakashi to poczuł jego ręce jeszcze bardziej się zacisnęły tak samo jak jego szczeka. -Dziękuję? Za co spóźniłem się.. Gdyby nie to, gdybym tu był -Gdybyś tu był to i tak by zaatakował-przerwałam mu. Otarłam oczy i spojrzałam na niego. On nie mógł tak myśleć, też muszę się nauczyć sama sobie radzić. -Ale nie doszło by do tego- powiedział po czym delikatnie opuszkiem palca potarł ślady po mocnym ucisku na mojej szyi. Był bardzo delikatni i czuły. Jego oczy powoli zaczęły patrzeć w górę aż nasze spojrzenia się spotkały. Ani ja ani on nie mięliśmy na tyle odwagi by cokolwiek zrobić choćby odwrócić się. W końcu udało mi się zdobyć na odwagę i odwróciłam wzrok a Hatake spuścił głowę i wbił swe spojrzenie w podłogę. -Kakashi..-zaczęłam-musisz mi pomóc, proszę wyszkol mnie tak bym umiała poradzić sobie sama w takich sytuacjach- błagałam, ten tylko westchnął -Po to tu jestem- uśmiechnął się. Potem ja, a następnie on wzięliśmy prysznic. Nie umiałam zasnąć dziś za dużo się stało, nie potrafiłam tego zrobić moje myśli nie pozwalały mi na to. Leżałam na łóżku przykryta kołdrą głowa skierowana do fotela białego fotela na którym siedział Kakashi. Nie miał on z sobą rzeczy więc poszłam do pokoju moich rodziców i zabrałam jakieś szare dresowe spodnie i czarny t-shirt mojego taty z wycięciem litery v. Zdjął on ochraniacz z swojego oka ale maska na jego twarzy nadal pozostała. Czy to rzeczywiście taki sekret? Jaki jest "prawdziwy Kakashi Hatake"?Ja natomiast byłam ubrana w czarny podkoszulek na który ubrałam granatową bluzę przez głowę, i szare spodenki. Z czasem usnęłam ale w nocy obudziłam się z krzykiem. Koszmar powrócił. Mord, krew i te wielkie czerwone oczy. Kakashi od razu do mnie podszedł. -Co się stało? Zły sen?-Jego ton był zaskakująco spokojny a jedyne co dało się w nim usłyszeć to nie zmęczenie a troska. Pokiwałam w odpowiedzi głową na tak, a moje policzki zrobiły się całe czerwone. Przecież to takie dziecinne. Nagle zrobiło mi się strasznie zimno. Moje ręce od razu się skrzyżowały i zaczęły nawzajem pocierać. Miało to spowodować choć trochę ciepła. -Zimno ci?-spytał zdziwiony, gdy znalazł się już nade mną to jego ręka znalazła się na moim czole. -Cholera, masz gorączkę. Połóż się- zrobiłam to co kazał. Hatake przykrył mnie dokładnie kołdrą a następnie kocem. -I jak nadal ci zimno?- czułam nadal chłód. -Tak- jedyne co powiedziałam. Ten jakby przez chwilę się zastanawiał czy na pewno coś zrobić. Chwycił za końcówki czarnej bluzki. -Na pewno tego chcesz?- spojrzał na mnie. Bał się że tego pożałuje, a najgorsze jest to że ja też się tego bałam. -Ychymm- mruknęłam. Szaro włosy mężczyzna o krążył moje łóżko po czym powoli podniósł kołdrę i koc wsuwając się obok mnie. Jego ręce owinęły się w okuł mojej tali a jedna noga była pomiędzy moimi nogami. Jego klatka piersiowa i brzuch przylegały do moich pleców. A gorąco aż od niego buchało.Przez najniższe dziesięć minut trzęsłam się z zimna. Ale w końcu gorączka spadła a ja usnęłam. O poranku gdy otworzyłam oczy nikogo przy mnie nie było? Czy to przebudzenie i gorączka to był tylko sen? Zerknęłam na budzik wskazywał on 7:28. Wstałam wzięłam szybki prysznic po czym założyłam krótkie spodenki do wf'u i luźny czarny t-shirt. Związałam włosy w kitkę ale nie luźną tak jak robię to codziennie, zawiozłam ją tak,że była upięta bardzo mocno. Od ścisku aż głowa mnie pobolewała ale podczas ćwiczeń się zapewne ona trochę poluźni. Wyszłam gotowa na działanie z pokoju kierując się do kuchni gdzie czekało na mnie śniadanie i mama krzątająca się po pomieszczeniu. Pokój nie był aniduży ani mały był idealny. -Masz jakieś plany na dziś ?-spytała najwyżej zaciekawiona mama. Ugryzłam kawałek kanapki siadając przy stole i przeklęłam . - Mam zamiar trochę poćwiczyć na świeżym powietrzu morze się przebiegnę do lasu. Wiesz tak dla rozluźnienia, ostatnio mam za dużo nauki- i ninja ścigających mnie, pragnąc mojej śmierci. Dopowiedziałam w myślach. -Tylko nie przemęczaj się, bo się jeszcze rozchorujesz-potaknęłam zjadłam do końca śniadanie i wyszłam chwytając po drodze butelkę wody. Gdy tylko wykroczyłam poza próg domu poczułam się obserwowana. Zaczęłam bierz w stronę lasu, lecz nadal czyiś wzrok tkwił na mnie. Biegłam do momentu aż zabrakło mi tchu, czyli do lasu. W lesie zamknęłam oczy uspakajając serce i oddech. Gdy mój oddech się w miarę uspokoił a serce zaczęło bić równomiernie. Otworzyłam oczy. Lecz nie dostrzegam świata tak jak wcześniej, widziałam rzeczy których zwykły człowiek nie był w stanie zauważyć. Na przykład nikt by nie zobaczył w dalekiej oddali upadającą jedną pojedynczą krople porannej rosy spadającej z trawy na ziemie. To była chwila dezorientacji, nie wystraszyłam się gdyż to w porównaniu tego co już wiem to nic. Gdy przyzwyczaiłam się do nowego wzroku, zaczęłam myśleć logicznie i strategicznie. Przez cały czas czuje czyjeś spojrzenie. Ninja nie poruszają się po ziemi lecz po drzewach, wiem to bo miałam nie raz okazie zobaczyć jak to Kakashi robi. Uniosłam swój wzrok na wysokość koron drzew. Powoli ilustrujące każde drzewo dookoła. Gdy zrobiłam już pół okrąg zauważyłam coś. Pomiędzy dwoma gałęziami coś było. Podeszłam pod drzewa. I skierowałam wzrok na mężczyznę który mnie przez cały czas obserwował. -Długo masz zamiar tam jeszcze siedzieć czy w końcu zaczniemy trening?-spytałam siwowłosego. Ten spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem odrywając spojrzenie od lektury która nadal trzymał otwartą w ręce. Lecz zeskoczył z gałęzi i spojrzał mi prosto w oczy.Lecz ja spuściłam wzrok, nadal przed oczami miałam dzisiejszy.. Sen? -Jak ci się to udało? Moja czakra była niewyczuwalna, uważałem przy każdym kroku.-był zaszokowany. Podniosłam spojrzenie na jego twarz jego oczy wykazywały szok i zdziwienie przyglądał się mi. -Niemożliwe... ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Konnichiwa kochani ❤Przepraszam bardzo za te opóźnienie lecz ostatnio mam za dużo nauki. Tak wiem że to typowa wymówka, lecz będę z wami szczera jest ona prawdziwa. Jak myślicie co jest takie "Niemożliwe" według Kakashi'ego? I jak wam się podoba nowy rozdział? Piszcie w komentarzach. Mówcie co myślicie o tym blogu. Wszystko od pochwały do pretensji i zażaleń.Wasza Kurenai.Pozdrawiam
środa, 26 listopada 2014
Rozdział VI "To następny sen?"
Subskrybuj:
Posty (Atom)