wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział IV "Czarnowłosy"

-Gotowa?- nie
-Tak-Nie wcale że nie, absolutnie i niezaprzeczalnie nie. Hatake na chwilę oderwał jednak swoją rękę i wyciągnął coś z torby w której znajdowały się moje "normalne" rzeczy. Była to czarna mini torebka która z tego co widziałam na wystawie i oczywiście na Kakashim to nosi się ją na nodze
-A to prezent powitalny-podał mi ją a ja odebrałam prezent po czy rzuciłam się na jego szyję. Przytuliłam się do niego z całych sił , zrobił tak wiele dla mnie a teraz jeszcze to.
-Dziękuję- szepnęłam, byłam tym wzruszona. Gdy nasz uścisk się poluźnił ja się odsunęłam i założyłam przed chwilą otrzymany prezent. Kakashi położył z powrotem rękę na klamce drzwi i powoli przekręcił gałkę od drzwi przy tym ruchu zapukał do drzwi i nie otworzył ich do puki  nie usłyszał krótkiego rozkazu "wejść". Przemknęłam ślinę i wzięłam głęboki oddech aby się uspokoić, gdzieś tam s środku nie bałam się ale czułam gniew i wściekłość. Ale to tak jakby nie byłam ja może to właśnie był on? Był to demon? Gdy już chciałam przekroczyć próg drzwi poczułam coś poczułam to samo co tamtej nocy. Nie to nie może być prawda, Kakashi mnie nie oszukał! NIE! Spojrzałam na niego licząc że coś spostrzegę. Nie myliłam się przymrużył oczy też to poczuł?  Jego ręka zablokowała mi przejście. Czy on mnie chroni? Czyli jednak, jest po mojej stronie. Drogą wolną ręką odsłonił swój ochraniacz na czoło. On miał bliznę która wyglądała tak jakby ktoś go kiedyś przeciął czymś ostrym po oku. Lecz jego oko wciąż pozostawało zamknięte.
-To iluzja- szepnął tak abym tylko ja usłyszała-od tyłu podam ci broń abyś w razie czego mogła się obronić- dodał i od razu po tym zrobił to co powiedział chwilę temu. Po kształcie myślałam że to kunai, skąd wiem że coś takiego istnieję? W mojej starszej siostry pokoju kilka było i mi tłumaczyła co to, i jak się tego używa. Wtedy było dla mnie to nie użyteczną informacją ale w tej chwili dziękowałam za to Bogu. Kakashi uformował jakaś pieczęć i swoją rękę uniósł tak aby znajdowała się przed moją głową.
-Uwolnienie-powiedział po czym ujrzałam zupełnie inne miejsce był to las a na około nas było z 10 ninja. Hatake bez problemu zabrał się za pierwszych, jego oko się otworzyło. Ono było czerwone, i wyglądało to jakby pomagało by mu to w alce. Ja nie wiedziałam co zrobić. Stałam jak słup do puki jeden z naszych przeciwników się na mnie nie rzucił ja spanikował i w tym monecie czas jakby się zatrzymał a ja znów trafiłam do zupełnie innego miejsca był to mokry tunel. Woda która była w nim sięgała mi  trochę powyżej kostek. Po jednej stronie tunelu gdzieś w oddali świeciło się światło, a światło najprawdopodobniej równa się wyjście więc poszłam w stronę światła. Niestety zamiast wyjścia trafiłam do jakiegoś pomieszczenia które było ogromne nie było w nim nic oprócz kilkunastu pochodni i wielkich drzwi z stali albo czegoś podobnego no niej. Wyglądały jak drzwi od więzienia ale na samym środku nich znajdowała się kartka a na niej był taki sam znak a raczej pieczęć jak na moich plecach.
-H-halo? Jest tu ktoś?- Zapytałam przerażona,
-Pomogę ci-usłyszałam przeraźliwy głos zza drzwi- ale rób to co ci powiem bo inaczej nie uda nam się to- tajemniczy głos kontynuował ja tylko potaknęłam i w tamtym momencie ujrzałam wielkie żółte oczy i ogromnego wilka leżącego jakby znudzonego, z skrzyżowanymi łapami na których miał opartą głowę a jego oczy obserwowały moją postać.
-Teraz wrócisz tam i odbijesz się o drzewo na godzinie trzeciej po czym zaatakujesz tym kunaiem tamtego ninja- tłumaczył
-Ale, ale ja nie potrafię- Odpowiedziałam jąkając się. Byłam pewna że to ten głos który czasem słyszałam to on to jest demon. On tylko pokręcił przecząco głową
-Pomogę ci, ale musisz się mnie słuchać!-powiedział głosem którego nie umiem do końca opisać. Był on stanowczy ale wyczułam w nim zmartwienie? Tylko o co się martwił?
-Ostatnie pytanie- zaczęłam s jego wielkie czerwone oczy spojrzały prosto na mnie- dla czego mi pomagasz?- Zapytałam a ogromny wilk odwrócił swoje spojrzenie w inną stronę. Ukrywał coś. Po chwili jednak znów spojrzał na mnie ale z przymrużonymi oczami.
-Jesteś głupia?!- krzyknął a moje serce zaczęło bić sto razy szybciej-Tam się toczy walka a ty tu chcesz gadać?! Wynocha!-przy ostatnim słowie zamknęłam oczy a gdy je otworzyłam byłam znów tam na polu bitwy.
-Schowaj kunaia, i biegnij w stronę drzewa po prawej stronie, skup całą siłę jaką masz w sobie i przenieś ją do stup potem wejdź na drzewo tak jak byś chodziła gdy powiem już odskoczysz od niego i wyciągniesz kunaia po czym wbijesz go w w przeciwnika- nakazywał demon słyszałam go w myślach. Jego głos się nie zmienił nadal był zdenerwowany.
-Hai- powiedziałam w myślach licząc na to że on to słyszy. Schowałam kunaia do mini torebki która dostałam od Kakashi'ego, wróg był coraz bliżej zaczęłam biec w stronę drewna skupiłam się na stopach tak jak nakazywał wilk. Nagle poczułam przypływ nieznanej mi siły, to jest to, to jego pomoc, czułam to. Gdy byłam przy drzewie wszystko działo się tak szybko. Jednak kontem oka spojrzałam na Kakashi'ego walczył z całych sił ale było siedem na jednego. Nawet nie zauważyłam kiedy ale wbiegłam na drzewo.
-Już!- usłyszałam krzyk w mojej głowie. Zrobiłam to co mi mówił wcześniej czyli odepchnęłam się z całych sił tak że zrobiłam salto w powietrzu. Gdyby nie czakra? Tak to chyba ujął Kakashi, wiec gdyby nie czakra demona nie udała by mi się żadna z tych rzeczy. Jestem tego pewna. Poprzez adrenalinę nie zauważy nawet tego jak wbiłam kunaia w plecy mojego przeciwnika.
-Teraz szybko sprawdź co ma w torbie-usłyszałam głos w mojej głowie wiec to co usłyszałam zrobiłam. Mężczyzna na udach miał pasek a na nim torbę otworzyłam ją i sprawdziłam rzeczy które w niej miał
-są tu jakieś dwie szare kulki, jeden zwykły kunai i trzy z jakimiś doczepionymi notatkami- opisywałam to co widziałam, chwilowo zapadł cisza w mojej głowie lecz szybko dostałam odpowiedź
-Szare? Rzuć nimi w stronę Kakashi'ego!- nie wiedziałam co one spowodują więc z lekkim zamachaniem rzuciłam je. Można to nazwać "kredytem zaufania"  bo naprawdę się wahałam co do tego. Gdy tylko szare kulki uderzyły o ziemie wydostała się z nich zasłona dymna. Ktoś jednak z niej wyskoczył i chwycił mnie za rękę, z strachu podskoczyłam ale po sekundzie zorientowałam się że to Hatake. Bez słowa, jego ręka na zmieniła położenie teraz i wylądowała na moim biodru. Co on sobie wyobraża? Lecz z minuty na minutę wszystko było jasne, szarowłosy drogą rękę położył pod moje kolana a ja uniosłam się w powietrzu. On tylko spojrzał przez ramię jak się ma sytuacja, lecz mi tej możliwości nie dał. W mgnieniu oka znajdowaliśmy się na gałęzi  drzewa które było najbliżej. Potem już robił to samo tyle że w biegu. Gdy kończył się las usłyszałam tylko od niego "uwaga" po czym na chwilę sama leciałam w powietrzu, Kakashi przerzucił mnie tak że teraz ja byłam na jego plecach, jego ręce były pod moimi kolanami a ja trzymałam się go za szyję. Gdy wylądowaliśmy na ziemi nie stracił swojego szybkiego tępa, rzekła bym nawet że przyspieszył. Znajdowaliśmy się na jakiejś małej polanie ale z daleka były widoczne mury wioski.
- Jest ich za mało więc nie przekraczają murów- wyjaśnił, to jak on szybko biegł nie opisuję żadne słowo. Znajdowaliśmy się już w połowie drogi gdy w mojej głowię usłyszałam słowa " nad tobą, kunai" wiedziałam o co chodzi szybkim ruchem wyciągnęłam i rzuciłam w górę, od razu usłyszeć można było dźwięk obijającego się kunaia o kunai. Nie tak jakby nie ja rzuciłam w mojej ręce nagle pojawił się ta "moc" od tego tam w środku mnie. Kakashi cały czas biegł co sił w nogach aby dobiec do wioski. Byliśmy już niedaleko gdy nagle jakiś czarnowłosy chłopak w moim wieku wyskoczył zza murów i zaczął biec w naszą stronę. On jest dobry czy zły? Spojrzałam na twarz Kakashi'ego a ten się uśmiechnął delikatnie na widok chłopa, co oznacza to że to wsparcie. Czarnowłosy minął nas i zajął się naszymi wrogami. Odwróciłam głowę tak aby widzieć co on robi. Był niesamowity wyjął zza pleców ostrze i ono mu wystarczało, potem zniknął mi z pola widzenia gdyż byliśmy za murami wioski.
-Kakashi a co z nim?- spytałam, pokazując palcem za siebie. Miałam na myśli chłopaka który przybiegł nam na pomoc. Odchodząc od tematu zaczynam mieć dość uczucie że czegoś nie wiem, a nie wiem i nie znam praktycznie niczego.
-Poradzi sobie i uwierz mi zaraz tu przyjdzie- jak Hatake powiedział tak się stało. Nie minęła minuta a czarnowłosy stał obok nas.
-Wpadłeś w małe kłopoty Kakashi-sensei?- powiedział lekko zachrypniętym głosem. Dopiero teraz mogłam się mu przyjrzeć. Miał smukłą ale umięśnioną sylwetkę, czarne jak smoła oczy, czarny t-shirt i w tym samym kolorze luźne spodnie.
- Tak jakby, więc dzięki za pomoc Sasuke. Masz dzień wolny?- zapytał mężczyzna który jeszcze przed chwilą mnie trzymał na plecach. Wiec ten chłopak ma na imię Sasuke, po jego sposobie ubrania mogę stwierdzić nie należy raczej do jakiś wesołych ludzi ale cóż nie ocenia się książki po okładce.
-Jak widać-mruknął, po czym westchnął.
-W takim razie przepraszam cię za kłopot- tłumaczył się Kakashi-my musimy już iść do biura Hokage- dodał Hatake na co Sasuke odwrócił się i podniósł rękę na znak pożegnania.
-Pa Sasuke- powiedziałam a chłopak odwrócił delikatnie głowę na te słowa i uśmiechnął się pod nosem. Po tym wraz z Kakashim poszliśmy do biura Hokage. Tym razem tego prawdziwego. Tsunade po pytała mnie o to czy rozmawiałam już kiedyś z demonem? Czy daje mi jakieś znaki? I tego typu rzeczy. Odpowiadałam jej zgodnie z prawdą i opowiedziałam o tym co się działo na polu walki.
-Kakashi napiszesz mi potem raport z misji, masz tydzień i nie spóźnij się z nim tak jak masz to w zwyczaju! Wrócisz z nią do jej świata a pod koniec tygodnia znów przyjdziecie tutaj. U niej będzie bezpieczniej.- tłumaczyła, wydawał się być nawet spokojna i miła pomimo tego że jest Hokage, myślałam że będzie tu ktoś bardziej krzykliwy i surowy.
-Hai- Odpowiedział towarzyszący mi mężczyzna, po czym wyszedł z pomieszczenia a ja zrobiłam to samo. Trwała Po miedzy nami cisza. Ja czując się nadal nieswojo w nowej sytuacji spuściłam głowę a moje oczy koncertowały się  na podłodze, ciemne drewno idealnie komponowało się z kremowymi ścianami. Ta sytuacja nie była by dla mnie taka niekomfortowa gdyby nie fakt że jedna osoba ma być ze mną 24 na dobę, potrzebuję chwili samotności teraz gdy to ja jestem punktem zainteresowania.
-um.. Mówiłeś że w wiosce jest bezpiecznie?- postanowiłam zaryzykować i zacząć ten temat i spojrzałam na Kakashi'ego. Ten jak zwykle czytał jakąś książkę lecz na moje słowa odwrócił od niej wzrok.
-Tak, za dużo w niej ninja. Ale o co chodzi?- już domyślił się że chodzi mi o coś konkretnego, a tylko westchnęłam. Zaczęłam to i skończę.
- Wiem że masz mnie chronić i pilnować ale potrzebuję chwili samotności żebym mogła to wszystko przemyśleć, rozumiesz?- zapomniałam a on się przez chwilę zastanawiał. Naprawdę liczyłam na zrozumienie z jego strony. Wąchał się i to było widać.
-Dobra, ale niech ci nawet nie przyjdzie do głowy wystawianie choć by nosa poza mury- Byłam szczęśliwa jak nigdy do tąd, było to tylko małe zwycięstwo ale miało ono dla mnie wielkie znaczenie.
-Dziękuję jesteś najlepszy- powiedziałam z radością i uśmiechem wymalowanym na twarzy, najwyraźniej był on zaraźliwy bo mój towarzysz też się uśmiechnął.
-Masz zegarek?-spytał, na co ja tylko potaknęłam-jest 11 o 14 spotkamy się tutaj, pod siedzibą Hokage- znów potaknęłam po czyn rzuciłam krótkie "do zobaczenia później" i poszłam w stronę wyjścia po czym skręciłam w stronę parku.
Był bardzo blisko biura, a ja uwielbiałam siedzieć na lub pod drzewami. To były miejsca na których się najlepiej myśli. Szłam szukając odpowiedniego drzewa, jedne były za niskie a inne za wysokie, moją uwagę zwróciła prawie nie widoczna ścieżka, naprawdę byłam ciekawa do kąd prowadzi. Postanowiłam więc sprawdzić to, skręciłam wiec w prawo bo właśnie po tej stronie się znajdowała i szłam spokojnym tempem tam do kąd ona mnie prowadziła. Gdy ścieżka się skończyła ujrzałam coś wspaniałego. Drzewo idealne do siedzenia na nim, stojące tuż obok dość dużego oczka wodnego na którym pływały kaczki, a gdzie nie gdzie leżały liście które powoli zaczynały opadać ze względu na jesień. Podeszłam do drzewa i z małą trudnością na nie weszłam. Gorzej będzie z schodzeniem, pomyślałam. Co teraz gdy moje dotychczasowe życie nigdy nie będzie już takie same ? Boję się tego, boje się zmian które nadchodzą. Długiego czasu na rozmyślanie nie miałam gdyż po chwili usłyszałam kroki zbliżające się. Czekałam tylko na to by zobaczyć kto to jest, nie musiałam czekać. Zza krzaków które zasłaniały to piękne miejsce wyłonił się czarnowłosy chłopak, tak to był ten sam który ukatował nam życie wtedy na polanie. Był zaskoczony faktem że tu byłam. Miał na sobie te same ubrania teraz jeszcze miał na sobie bluzę o dziwo w niebieskim kolorze. Nie wiem co się stało ale było widać że jest smutny.
-Co tu robisz? - spytał. W jego głosie nie dało się wyczuć żadnych uczuć.
-Przepraszam, przypadkowo znalazłam to miejsce, a potrzebowałam ciszy i spokoju do przemyślenia parę spraw- odparłam. Nie chcę nikomu przeszkadzać, postanowiłam zejść z drzewa, lecz los chciał mnie upokorzyć bo moja noga była źle ustawiona przez co straciłam równowagę. Przez chwilę znajdowałam się w powietrzu, zamknęłam oczy będąc gotowa na uderzenie, lecz to nie nastąpiło. Zamiast tego poczułam ciepłe ramiona łapiące mnie. Mój oddech był nie spokojny, oddychałam głęboko ale krótko, innymi słowy nadal przezywałam tą sytuację. Chłopak nadal mnie trzymał w ramionach niczym ci faceci na filmach trzymające swoje panny młode. Ukucnął i   powoli oparł mnie o drzewo. Moje oczy nadal były mocno zaciśnięte a oddech nie uspakajał się.
-Hej, otwórz oczy jesteś już bezpieczna, widzisz nic się nie stało- powiedział uspakajającym głosem, teraz był on inny było w nim czuć troskę i był on ciepły. Zrobiłam to o co mnie poprosił, gdy nasze spojrzenia się spotkały mój oddech się powoli uspokoił. Wiatr zawiał a mnie przeszły ciarki. Przez co znów na chwilę przymrużyłam oczy
-zimno ci?- przestraszyłam go tym upadkiem, to widać. Jego podejście do mnie się bardzo zmieniło. Z zamyślenia wyrwał mnie dotyk jego bluzy na moim ciele.
-Dziękuję uratowałeś mnie już trzy razy- uśmiechnęłam się ciepło. Wydawał się miłą ale dość tajemniczą osobą.
-Jak to trzy razy?- Zaciekawiłam go. On swoim wzrokiem rejestrował każdy centymetr mojego ciała. Trochę krępujące.
- Raz gdy za mną i Kakashim biegli tamci ninja-chłopak potaknął, i usiadł przy mnie -Drugi raz gdy przed chwilą prawie spadłam-kontynuowałam-i teraz przed zamarznięciem. Ale wiesz że tego nie musisz robić?- Wolałam się upewnić że się do niego nie przymusza. Chłopak westchnął.
-Spokojnie, mi jest ciepło. A no właśnie widzieliśmy się już a ja nawet nie znam twojego imienia- delikatnie się uśmiechnął, muszę przyznać że niepotrzebnie go oceniłam.
-Yakomi Hishi- podałam mu rękę. On odwzajemnił gest, wiem że raz już usłyszałam jego imię ale nie pamietam go.
-Sasuke, Sasuke Uchiha- przedstawił się a nasze ręce się ścisnęły po czym miały się puścić ale  Sasuke wstał i pociągnął mnie za sobą- choć bo mi tu zamarzniesz, pójdziemy w jakieś ciepłe miejsce- szybko powiedział, a ja się otrzepałam z ziemi. I ruszyłam z nim, co było trochę dziwne bo najwyraźniej nie zamierzał on puścić mojej ręki. Szliśmy w ciszy, jednak człowiek idący obok  mnie postanowił to przerwać. Usłyszałam melodyjny śmiech, a mój wzrok padł na jego twarzy. Jego oczy były inne radosne, włosy były w nieładzie przez wiatr który nadal wiał, idealny nos i pełne usta które każda dziewczyna pragnęła by pocałować. Dopiero teraz zauważyłam że chłopak śmieje się ze mnie.
-Mam coś na twarzy?- spojrzałam na niego pytająco, chwilę potem Uchiha się uspokoił i spojrzał się na mnie.
-Nic po prostu jesteś taka mała- rzeczywiście jestem strasznie niska, mam metr sześćdziesiąt, a chłopak był naprawdę wysoki.
-Ej, jestem po prostu niska- oburzyłam się, ale Sasuke najprawdopodobniej to jeszcze bardziej rozśmieszyło. A ja się zarumieniłam.
-Tak, tak mała co tylko chcesz- na te słowa uderzyłam go po "przyjacielsku"pięścią w klatkę piersiową- Ała! To bolało- czarnowłosy udał ból i chwycił się za miejsce mojego "uderzenia". Ja jedynie
wywróciłam oczami. Wyszliśmy z parku i poszliśmy do jakiejś kawiarenki, ludzie po drodze byli zaszokowani. Ale nie mną, tylko moim towarzyszem. Tak jakby nigdy nie pokazywał się z kimś albo nienawidził wszystkich. Nie rozumiem o co tu chodzi ale szłam dalej nie pytając o nic. Gdy byliśmy w środku kafejki chłopak zamówił dwie porcje kakao, tak jakby mi czytał w myślach. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Wskazywał on 12:23 miałam jeszcze czas i to z spokojem. Usiadłyśmy przy szybie, tak że mogłam widzieć co się dzieję na ulicy. Zerknęłam na osobę siedzącą naprzeciwko mnie, nie znam go a jest dla mnie jak brat.
-Sasuke?- zawołałam go a ten spojrzał na mnie pytająco- co powiesz na grę dwadzieścia pytań? Znaczy bo ja cię prawie nie znam- chciałam ciągnąć ale jego głos mi przerwał.
- Dobra, ale grany do dziesięciu- ucieszyła mnie jego odpowiedź- Zacznij- rzucił.
Chymm.. O co go zapytać? Może coś normalnego na początek.
-Ile masz lat?- nie zdążył odpowiedzieć bo kelnerka podeszła do nas i dała nam nasze zamówienie, oczywiście spytała się czy coś jeszcze nam potrzeba ale równo z Sasuke odpowiedzieliśmy że nie, więc kobieta odeszła potem chichocząc coś do swojej przyjaciółki o tym że " Sasuke się do niej odezwał" widać że był tu znany ale nie zwracał na to uwagi.
-Osiemnaście - wyrwał mnie jego głos z zamyślenia. Spojrzałam na niego.
-Co?- trochę zmieszana spałam.
-Osiemnaście, odpowiedź na twoje pytanie- powtórzył- A ty? Ile masz lat?- poczułam się trochę głupio, był starszy od mnie.
-Szesnaście- zarumieniona odpowiedziałam. Noce przeklinam ten dzień, dziś to już chyba setny raz a ja zazwyczaj tego nie robię.
-Masz rodzeństwo?- w tym monecie szczęka osiemnastolatka się zacisnęła, tak samo jak jego ręce. Przełknął ślinę i zamknął oczy. O nie, co ja zrobiłam? Zdenerwowałam go. Ale nie chciałam.
-Nie-rzucił, ostrym głosem. Walczył sam z sobą, nie wiem o co chodzi ale nie chciałam naciskać.Po kilku minutach uspokoił się, i graliśmy dalej. Dowiedziałam się takich rzeczy jak to że mieszka sam, ma przyjaciela o imieniu Naruto , że ma dość jakiejś blondynki która za nim lata  i to że jestem inna bo jak na razie nie ślinie się na jego widok. Był przyjazny. Spojrzałam na zegar który wskazywał godzinę 13:53. O nie.
-Sasuke przepraszam ale o 14 obiecałam że będę pod biurem Hokage.- Czarnowłosy tylko potaknął głową i wstał podając mi swoją bluzę.
- Odprowadzę cię, znam skrót, główną drogą się spóźniasz-powiedział, podszedł do kasy zapłacił po czym wyszliśmy. Jego bluza pachniała wspaniałymi perfumami. Tak podoba mi się zapach męskich perfum. Zapięłam ją i szłam dalej. Drogą minęła w ciszy, kilka dziewczyn westchnęło na widok mojego towarzysza a na mnie spojrzało się ostrym spojrzeniem. Teraz wiedziałam o czym mówi w kawiarni. Zanim się obejrzałam byłam w centrum pod siedzibą Tsunade.
Hatake właśnie szedł w naszą stronę.
-Cóż dziękuję za ten czas spędzony razem- dałam mu buziaka w policzek, on był dla mnie jak brat o którym zawsze marzyłam. Starszy barat, który obroni cię przed wszystkim. On w szoku zaniemówił, nie spodziewałam się takej reakcji ale cóż- Wiesz co? Pomimo tego jak krótko się znamy to mogę powiedzieć że jesteś moim przyjacielem- Uśmiechnął się, był to jeden wielki szczery uśmiech - a i bluza- Już miałam ją rozpiąć kiedy jego dłoń zablokowała to.
-Jest zimno, zamarzniesz mała. Zostaw ją mam jeszcze dużo innych- To było uroczę. Moja ręka opadła zostawiając zamek bluzy.
-"Mała" to moje nowe przezwisko?- on tylko się zaśmiał, i poklepał mnie jak dziecko po głowie i pokiwał głową na tak. Po chwili Kakashi był już obok nas.
-O, cześć Sasuke. My musimy już iść.- powiedział gdzieś mu się spieszy? Uchiha podszedł do mnie przytulił i mnie mocno, ale to nie był zwykły uścisk. To było coś jak nie zostawiaj mnie. Po chwili jego ciepło znikło a ja usłyszałam krótkie "pa" po czym się odwrócił i poszedł najprawdopodobniej w stronę swojego domu.
- To dziwne, zazwyczaj jest cichy, nie odzywa się, nie cieszy. Jest wrakiem człowieka. A przy tobie się zmienił od kąd pamiętam uśmiechnął się może trzy razy i to ledwo widocznym uśmiechem. A teraz promieniał radością-Stwierdził szarowłosy. To okrutne, biedny Sasuke. Mam nadzieję że go zobaczę jeszcze nie raz. Hatake wyprowadził mnie do pustego miejsca, ja chwyciłam jego ramię a on zajął się pieczęciami. Zamknęłam oczy, poczułam wiatr a gdy je otworzyłam byłam w domu, a dokładniej w moim pokój. Kakashi zdjął plecak którego wcześniej nie zauważyłam i wyciągnął z niego książkę otworzył na zaznaczonej stronie, po czym podał mi ją.
-Zaczynamy lekcję pierwszą. Chackra i pieczęcie- Spojrzałam na niego z politowaniem. Jak on po tym wszystkim co dziś się wydarzyło stwierdzić że to idealny czas na naukę?!
-Serio? Chcesz mnie teraz uczyć?- ten z kamienną twarzą pokiwał głową na tak. Dobra zaczynam się go bać. Wyciągnęłam kartki i zaczęłam pisać to co mi dyktował.
" Czakra- jest niezbędna nawet do najbardziej podstawowej techniki, polegającej na formowaniu fizycznej energii,znajdującej się w każdej komórce ciała oraz energii duchoweuzyskanej z ćwiczeń i doświadczeń. Kiedy zostanie uformowana, może zostać skierowana, układem krążenia czakry, który jest dla czakry tym, czym dla krwi jest układ krwionośny, do dowolnego z punktów wyzwalania czakry *   " napisałam słowo w słowo. Osoba dyktująca mi to wyglądała na coraz bardziej zmęczoną. Zapomniałam o tym że mu coś obiecałam.
-Kakashi, obiecałam ci że odpoczniesz. Na dziś koniec lekcji a ja nauczę się z książki pieczęci, obiecuję. Ale ty prześpij się, bo nawet gdyby tu miała by być walka to nie miał byś sił- tłumaczyłam mu, on spojrzał się na mnie.
-Masz rację, ale  masz się ich nauczyć i  sprawdzę cię potem- próbował udawać groźnego ale podczas swojej wypowiedzi ziewnął chyba z trzy razy. Położył się na moim łóżku i zasnął od razu. Uczyłam się tych pieczęci aż do godziny 23 bo wtedy zasnęłam.
Rano gdy się obudziłam była 6:01 a mój budzik nie dawał mi spać. No tak przecież dziś poniedziałek. Wyłączyłam budzik i podniosłam się z łóżka. Zaraz co ja tu robię? To był tylko sen? Dla czego Kakashi'ego tu nie ma? Zaczęłam nerwowo obracać się po pokoju. Moje oczy zatrzymały się na bluzkę wiszącej na krześle. Nie należała do mnie lecz do Sasuke. To był nie zbity dowód na to że nie oszalałam. Nie minęła minuta a przez okno wszedł Hatake z jakimiś dziwnymi kulkami na patyku, które jadł.
-Dzień dobry- powiedział, a ja tylko ziewnęłam i powiedziałam "smacznego" .
Wyciągnęłam jakiś biały t-shirt z szafki i zwykłe jeansowe rurki z szafy po czym poszłam pod prysznic. Umyłam się, zrobiłam delikatny makijaż a włosy uczesałam w wysoką kitkę. Gdy wyszłam z łazienki była już siódma. Szybkim tempem spakowałam się do szkoły, i zeszłam na dół. Gdzie czekało na mnie śniadanie, i o dziwo moja siostra, która już jadła. Dołączyłam do niej.
-Dziś ja cię powożę- powiedziała, rzadko rozmawiamy a gdy już to robimy to zazwyczaj czuję się tak jak teraz, czyli niezręcznie. Dokończyłam śniadanie i wraz z Tsuki** opuściłam dom i ruszyłam do szkoły. Droga jak zwykle minęła w ciszy, bo z moją siostrą inaczej się nie dało. Byłyśmy jak ogień i woda, dosłownie. Nawet nigdy nie usłyszałyśmy tego co rodzeństwo słyszy zazwyczaj czyli że jesteśmy podobne. Wysiadłam z auta, rzuciłam szybko "pa" i poszłam do szkoły. Jestem niewiarygodnie niewyspana, a mam się jeszcze uczyć. Jeżeli ci ninja mnie nie wykończą to sama to zrobię. Nie zdążyłam jeszcze podejść do klasy a już dziewczyna o wiśniowych włosach rzuciła się na mnie przytulając mnie. 
-Hej, Mika-Przywitałam się. Mika odsunęła się od mnie i spojrzała na nie dziwnie.
-Czyja ta bluza? O Boże Yakomi spotkała się z chłopakiem!- Sasuke przeklinam dzień w którym wybrałeś te mocne perfumy. Cholera co ja mam jej powiedzieć? Myśl Hishi, myśl..
-Ach to?- pokazałam na materiał bluzy- To..To mojego kuzyna-powiedziałam licząc na to że mi w to uwierzy. Jestem kiepska w kłamaniu, ale nie muszę tego robić codziennie, ja nie kłamie, cóż choć dotychczas żyłam w kłamstwie.
-Tak, tak mi takich kitów nie wciśniesz. Ale choć bo się spóźnimy na sprawdzian z matmy- powiedziała. Co?! Kompletnie o tym sprawdzianie zapomniałam, uczyłam się pieczęci a nie wzorów na ten sprawdzian. Zabiję Kakashi'ego, obiecuję. A tak właściwie to gdzie on jest? Muszę go znaleźć.
-Idź, ja zaraz przyjdę -dziewczyna zrobiła to a ja zaczęłam się nerwowo obracać nie wiedziałam gdzie jest teraz Hatake. Wyszłam przednim wejściem i zauważyłam szare włosy które włamały wszelkie prawa fizyki, mogły one należeć tylko do jednej osoby. Podbiegłam do niego a on był tak zaczytany w swojej lekturze że nawet mnie nie zauważył. Odkaszlnęłam a ten dopiero wtedy zwrócił na mnie uwagę.
-Posłuchaj mam teraz sprawdzian z matematyki, więc idę do klasy idziesz też?- spytałam. Kakashi wstał z ławki i poszedł razem ze mną do klasy. Czułam się dziwnie mijając tych wszystkich ludzi którzy go nie widzieli, byli nie świadomi życia, tak samo jak ja jeszcze dzień temu. Weszłam do klasy gdzie już ludzie z mojej klasy zaczęli się zbierać. Usiadłam na swoim miejscu przy oknie a szarowłosy stanął obok mnie. Nie minęło pieć minut jak usłyszałam dzwonek a w klasie znalazł się nauczyciel.
-Oto sprawdzian, nie toleruję ściągania, rozmów, odwracania się a na pytania nie odpowiadam- każdy w tej klasie znał to zdanie na pamięć. Profesor rozdał sprawdzian, na mojej ławce również nie zabrakło tych trzech stron męki. Podpisałam kartkę, po czym przyglądałam się każdemu zadaniu z osobna ale nic nie zrobiłam. Zadania były na dwóch stronach a trzecia to brudnopis.
-Nie nauczyłaś się?- usłyszałam głos należący do Kakashi'ego. Jak mam mu odpowiedzieć skoro trwa test? Jeżeli tylko spróbuję to nauczyciel zabierze mi test. Obróciłam dwie kartki i w brudnopisie napisałam "Nie miałam kiedy, uczyłam się pieczęci!" Ninja stojący za mną westchnął, najprawdopodobniej było to spowodowane poczuciem winy.
-Pomogę ci, ale będziesz odpowiadać na moje pytania . Jak nazywa się ta pieczęć?-uformował jedną z rąk. No dalej przecież wiesz. "Smok".Napisałam a osoba stojąca za mną poszła do nauczyciela i zajrzała mu przez ramię, po czym wróciła do mnie i podyktowała mi odpowiedź. Tak to ja mogę zdawać maturę! 
-A to ?- znów uformował inną pieczęć, cholera to jest to czego nie mogłam zapamiętać to był.. "Wąż".Znów poprawna odpowiedź. Było warto się ich uczyć. Napisałam tak jeszcze chyba sześć innych pieczęci poprawnie a dwie skopałam. Dalej już skończyły się zdania, Hatake jednak pochwalił mnie za to że się nauczyłam. Sprawdzian się skończył, tak samo jak potem jaki inne lekcję. Jak już skończyłam lekcje wyszłam wraz z Kakashim i Miką z szkoły a tam..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ohayo! Tak, tak nienawidzicie mnie. Chciałam się poczuć jak te wszystkie blogerki piszące FanFiction, przerywając w takim momencie. Przez to że wyjeżdżam stwierdziłam że napiszę jeden długi rozdział i oto powstał, pisałam go odkąd napisałam ostatni post dodałam więc takk.. trochę się z nim męczyłam. Jestem szczęśliwa bo mam już 4 komentarze! TAK DLA MNIE TO OSIĄGNIĘCIE. Zwłaszcza że blog nie powstał jakoś dawno. Nie będę was zanudzać że niedługo szkoła, bo z doświadczenia wiem że to jeszcze bardziej dołuję.
Za miesiąc niestety dopiero się pojawi nowy post :( Przykro mi, ale gdy wrócę spodziewajcie się nowego postu w każdy piątek! Bo zamierzam każdy wieczór spędzić na napisaniu choćby dwóch linijek. Za każdy błąd przepraszam .
Więc do zobaczenia za miesiąc :)
*Tekst został skopiowany z strony http://pl.naruto.wikia.com/wiki/Czakra
**Tsuki-Jeśli ktoś nie czytał zakładki "Bohaterowie" to już tłumaczę. Tsuki to imię starszej siostry Yakomi.

~Wasza Kurenai~

piątek, 8 sierpnia 2014

PRZECZYTAJ TO!

UWAGA!

Mam małe kłopoty z zdrowiem i 30 wyjeżdżam do sanatorium co oznacza że przez miesiąc nie będzie nowych postów :( Jednak przed wyjazdem zamierzam wstawić ROZDZIAŁ IV ale niczego nie obiecuję.
Przepraszam za kłopot.
Wasza Kurenai.

Rozdział III "Inny Kakashi"

-Nie ma za co- powiedział następnie dodał uśmiech ale był on szczery, nie udawany taki jak to robił wcześniej by zdobyć moje zaufanie. -Choć oprowadzę cię po wiosce- powiedział po czym chwycił mnie za rękę tak żebym szła z nim. Teraz mam pewność. To te samo ciepło i delikatność to ta sama czułość. To właśnie on mnie uratował i to od niego czułam  dobro.
-um.. Kakakshi wiem że nie miało być więcej pytań ale one są inne.- on idąc dalej spojrzał się na mnie a ja nawet nie spostrzegłam a jego ręka i ciepło znikło. Ten dalej się patrzył na mnie oczekując tego abym kontynuowała swoją wypowiedź- Bo..bo mnie zastanawia jedna sprawa, w sumie to dwie..- nie wiem dla czego ale jednak zaczęłam się wahać co do mojej kontynuacji.
-Jak to powiesz będzie ci lżej - zachęcał mnie Hatake. U mnie w myślach chodziły dwa słowa "powiesz to".
BoJaChciałaBymWiedziećCzemuNosiszMaskeIOchraniaczNaOku-powiedziałam z nerwów bardzo szybko nawet ja sama się do końca nie zrozumiałam
-Mogła byś powtórzyć? -zapyta. Dobra muszę się przełamać. Zrobię to!
-Ja bym chciała wiedzieć czemu nosisz ochraniacz na oku- powiedziałam powoli tak aby mnie zrozumiał. Ten zaczął się śmiać tak mocno że mi aż się zrobiło głupio. Gdy już się wyciszył to powiedział
-Naprawdę bałaś się o to spytać? Powiedzmy że moje drogie oko jest trochę inne ale o tym jutro, a ta druga rzecz?-zapytał ale zanim zdałam cokolwiek powiedzieć to on mi przerwał- Niech zgadnę maska?- powiedział nadal podśmiechując się,ja tylko potaknęłam  a on się zbliżył do mojego ucha
-a to już w swoim czasie- powiedział szeptem, znów sprawiał że się zarumieniłam a nie dość że to, to jeszcze nie umiałam się nawet ruszyć. Nic, nawet najmniejszego ruchu. On się powoli oddalił, a ja nadal stałam dopiero po chwili się mogłam ruszyć. Zaraz, zaraz byłam przez cały czas obok niego jak on zjadł ramen, nie to teraz jest ważne. Gdy się ocknęłam z zamyślenia siwowłosego nie było już obok mnie. Szedł spokojnym krokiem przed siebie, zaczęłam biec w jego stronę.
-Zaczekaj!- krzyknęłam a ten to zrobił, bez problemu dotarłam do niego. Wyglądał na bardzo zamyślonego.
-O czym myślisz?-spytałam. Nie lubię niezręcznej ciszy a tu właśnie taka panowała.
-Mam przeczucie że o czymś zapomniałem.-odparł szybko. Nawet nie spoglądając na mnie. Naprawdę był zamyślony jego oczy nagle się rozszerzyły
- Bingo!-powiedział przy czym skręcił w uliczkę i zaciągnął mnie do jakiegoś sklepu.
-Tym razem to ja mogę powiedzieć że wyróżniała to ty byś się z tłumu. A Hokage o tym pomyślała i dała mi pieniądze na ubrania dla ciebie.- Tak on ma rację to muszę przyznać ale nie mogła bym tego przyjąć nie wykorzystuje ludzi.
-Ja.. Nie wiem co powiedzieć ale nie mogę tego przyjąć nie wykorzystam was to nie w moim stylu- odparłam a ten przewrócił oczami.
-Co ty masz z tym wykorzystywaniem? To nie tak że mnie wykorzystujesz a poza tym hokage mnie zabiję Jeśli się dowie o tym że tego nie zrobiłem.-zaśmiał się.
-Jeżeli tak to przedstawiasz-powiedziałam,  a ten podszedł do kasjerki i poprosiło prywatną przymierzalnię. Ja podeszłam do wieszaków szukając czegoś co mi się spodoba, Hatake w tym czasie rozsiadł się na kanapie w naszej przymierzalni i wyciągnął książę którą następnie zaczął czytać. Ja szukałam czegoś co mi się spodoba ale patrząc  na niektóre z tych ubrań nawet nie wiedziała bym jak to na siebie założyć. Jedna z kasjerek zauważyła że mam mały problem z wyborem czegokolwiek, podeszła do mnie i spojrzała na mnie i zaczęła szukać czegoś.
- S?- spytałam o mój rozmiar a ja tylko potaknęłam. Wyciągnęłam kilka rzeczy po czym mi podała
-Widać że jesteś tu nowa, patrz to zakładasz tu-wzięła jedną z rzeczy i przyłożyli do mojej nogi -a to zakładasz na spodnie-gdyby nie ona stała bym w przymierzalni i bym patrzyła się na to i zastanawiała bym się jak to na założyć ale jednocześnie poczułam się głupio.
-Dzięki- powiedziałam do kasjerki i dopiero teraz zauważyłam jej dość nie naturalną urodę, miała ona krótkie różowe włosy, zielone oczy a jej ubrania były w odcieniu wiśni na jej głowie też widniał ochraniacz na czoło. Też była ninja? Zapytała bym Kakashi'ego ale gdy na niego patrze to od razu widzę że jest zmęczony, on tyle zrobił dla mnie muszę się mu jakoś odwdzięczyć. Wzięłam rzeczy od dziewczyny i się do niej uśmiechnęłam- Jeszcze raz dziękuję- powiedziałam, naprawdę byłam jej wdzięczna bo gdyby nie ona to nie wiem co bym tu zrobiła.
-Nie ma za co- Odpowiedziała- Sakura- Przedstawiła się i  wyciągneła rękę w moim kierunku, ja zrobiłam to samo.
-Yakomi- Sakura wydawała się bardzo miła. Ciekawe czy Kakashi ją zna, o cholera Kakashi! Odwróciłam się by zobaczyć co robi ten właśnie kończył czytać książkę.
-Przepraszam cię bardzo ale pogadamy innym razem, Kakashi zaraz tam zaśnie. - Tłumaczyłam się. Jej trwasz pomimo delikatnego spławienia nie zmieniła się wciąż się uśmiechała, wręcz bym rzekła że ten uśmiech stał się większy.
-No ja mam nadzieję że potem jeszcze się spotkamy- szybko rzuciła, a następnie się odwróciła i poszła do kasy. Ja ruszyłam w stronę przebieralni i przymierzyłam rzeczy, Sakura najwyraźniej miała miarę w oczach bo wszystko było idealnie dopasowanie beżowa gładka i przylegająca do skóry bluzka połączona z spodniami, na to czarna bluza która była luźna i sięgała mi nad pępek, rękawiczki z metalowymi nakładkami, a nawet buty czy spódniczka. Spojrzałam właśnie na nią spięta była też metalową nakładką, wyglądałam nie źle. Przejrzałam się po raz ostatni w lustrze po czym wyszłam z przebieralni a Hatake czytając książkę poparzył na mnie. Pomimo tego że miał maskę było widać że jego usta się rozchyliły. A ja wbrew samej sobie się zarumieniłam. On odłożył książkę i podszedł do mnie. Gdy był już wystarczająco blisko nachyliła się nad mną tak aby dosięgnąć do mojego ucha, po czym szepnął zachrypniętym głosem
-Jesteś piękna- Mówiłam że się zarumieniłam? teraz to pewnie wyglądam jak pomidor. Szybko odwróciłam głowę tak aby nie spostrzegł mojej reakcji na niego. Ten natomiast tylko się delikatnie zaśmiał widząc to co próbowałam ukryć.
- Choć pójdziemy zapłacić- powiedział idąc w stronę kasy, czy on sobie ze mną pogrywa ? Obiecuje że następnym razem go rozszarpię za taką akcie. Szłam za nim, on zapłacił i wyszedł. Szliśmy tak w ciszy. Nie lubię takich niezręcznych sytuacji więc postanowiłam to przerwać.
-Gdzie idziemy?- Tak to było pierwsze co mi przyszło do głowy, on spojrzał na mnie i szybko odpowiedział.
-Planowałem iść najpierw do biura Tsunade, to hokage. - Od razu wytłumaczył- A potem oprowadzić cię po wiosce.
-Nie zgadzam się- Bez zastanowienia zaprzeczyłam temu co on przed chwilą powiedział. Hatake spojrzał się na mnie zdziwiony i zdezorientowany .- Jesteś strasznie zmęczony i to widzi każdy Do biura pójdę ale potem odprowadzę cię do domu i tam musisz odpocząć, ty ledwo chodzisz. Ile nocy nie przespałeś?- Tłumaczyłam mu mój głos zaczynał brzmieć pretensjonalnie co szybko chciałam zmienić. Nie mam do niego wyrzutów bo mnie chronił ale widać że nie sypia zbyt dobrze.
-Nie ważne- Rzucił, a ja tylko westchnęłam.
-Ważne, i to nawet bardzo.- Powiedziałam ciepłym głosem, martwiłam się o niego, co można uznać za dziwne bo co dopiero go poznałam ale stał się on bliską mi osobą. - Jeżeli nie chcesz nie mów ale dziś zrezygnujemy z oprowadzania a ty pójdziesz spać. Jestem przecież w waszej wiosce jeżeli ktoś by mnie zaatakował to obiecuję że moim krzykiem cię obudzę a nawet i ludzi na końcu wioski- powiedziałam a ten się zaśmiał.
-Dobrze- zgodził się, nawet nie zaówarzyłam kiedy znaleźliśmy się w jakimś budynku. Kakashi zatrzymał się pod jakimiś drzwiami - Gotowa?- dodał, trzymając rękę na klamce. Nie.
-Tak.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dzień dobry, jak tam po nowym odcinku Naruto? Ja po prostu myślałam że oszaleje w czekaniu na niektóre postacie (stwierdziłam że nie będę spoileram i nie powiem na kogo) Wiem że ten rozdział krótki mi wyszedł ale nie miałam czasu go pisać, za każde potknięcie przepraszam i dziękuję za pierwszy komentarz motywujące. Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące bloga to śmiało piszcie obiecuję że odpowiem.
Pozdrawiam,
wasza Kurenai.