niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział I "Sen"

- Yakomi choć tu! - usłyszałam krzyk mojej mamy. Odkładając
 książkę ruszyłam w stronę mojej rodzicielki. Dzień był deszczowy co
 oznaczało że większość osób w moim wieku teraz jest na komputerze
 ale ja wolałam czytać książki, zawsze się czymś różniłam od
 grupy. Gdy doszłam do salonu zobaczyłam tam moją mamę, z drugiego
 pokoju było słychać głosy mojej młodszej siostry Ami i naszej kuzynki
 Kaori.  Mieszkała ona naprzeciwko nas wiec "wpadała" do nas często,
 można powiedzieć że to był jej drugi dom. Jej ojciec nie zwracał na
 nią uwagi a macocha się nad nią znęcała i faworyzowała swoje
 dziecko. Prawdziwa mama Kaori zmarła na raka gdy ona miała cztery lata.
 Historia niczym z kopciuszka nie? Podeszłam do mamy pytając się o co
 chodzi.
-Gdy twoja siostra wróci musimy poważnie porozmawiać- powiedziała tonem
który od razu mi mówił że to co będziemy omawiać nie jest dobre.
-Znowu ci coś naopowiadała? Nie wiem co to ale nie wierz jej!-
powiedziałam szybko broniąc się.
-Nie, to nie o to chodzi- odparła.
-Hmmm... Wiec o co?- spytałam zaciekawiona. Moja mama była dobrą
kobietą łatwo z nią się porozumiewałam lecz też często dochodziło po
miedzy nami do kłótni, lecz to normalne.
-powiem wszystko gdy wróci twoja siostra, a teraz zmykaj- tak jak
mówiłam kobieta o dobrym sercu lecz dobrze wie że nie lubię gdy ktoś
najpierw zaczyna coś mówić a potem tego nie kończy. Po tym zdaniu
wypowiedzianym przez moją mamę odwróciłam się i wróciłam do swojego
pokoju gzie czekała na mnie nie skończona lektura. Podczas czytania
następnych rozdziałów zasnęłam. To co mi się przyśniło było dziwne
a morze raczej tajemnicze? W moim śnie pojawił się pewien mężczyzna
wyglądał na 28 lat. Miał siwe włosy postawione do góry w sumie
łamały wszelkie prawa fizyki bo były skierowane na bok. Jego twarz
przysłaniała maska a jego lewe oko było zasłonięte jakaś dziwną
chustą z znakiem wykutym w metalu albo czymś co było metalo podobne.
Powiedział on ,, Jeżeli kiedyś to że ziemia jest okrągła było magią
to co teraz nią jest?" I to koniec snu? Niby się obudziłam ale to nie
było normalne przebudzenie, nie wiem jak to ująć ale czułam się
inaczej. Od tamtego momentu czułam się inaczej nie tak samo jak kiedyś
wszystko co widziałam, czułam czy słyszałam było inne. Dręczyły mnie
pytania kim jest ten tajemnicy mężczyzna? Co chciał przez to powiedzieć?
Czy to tylko sen czy coś więcej? Na wszystkie pytania odpowiedź była
jedna czyli ,, nie wiem " to wszystko mnie przerażało i przerastało. Od
pory tamtego snu czasem mi się coś przewidywało albo słyszę coś czego
nikt inny nie słyszy. Czy to  normalne? Nie!
Mijały miesiące a to wszystko się nasilało, niewiedza zabijała mnie od
środka. Jedyne co wiedziałam to jedno, że nikomu nie mogę o tym
powiedzieć bo to się źle skończy najprawdopodobniej w psychiatryku.
Noce były nie przespane a gdy już zasypiałam to budziłam się w nocy z
krzykiem. Lecz dzisiejsza noc była inna. Zasnęłam i to spokojnie ... Do
pewnego momentu obudziłam się ale nie  z krzykiem. Miałam jednak
przeczucie, przeczucie że muszę coś zrobić, gdzieś iść. Powoli
podniosłam się z łóżka które znajdowało pod oknem po czym
rozejrzałam się po pokoju mój wzrok zatrzymał się na srebrnym zegarze
wiszącym na ścianie wskazywał on godzinę 2:47. Szybko się uszykowałam
i ruszyłam tam gdzie przeczucie i nogi mi kazały. Czułam się nie
pewnie, wręcz byłam przerażona tą ciemnością czy ogólnie tym co się
działo, bo to przecież nie normalne że człowiek ma przeczucie po czym
idzie tam gdzie to przeczucie mu karze. Dotarłam tak do drzewa przy
którym często siedziałam czytając książki.  Lubiłam to miejsce ale
tylko w dzień kiedy było tu spokojnie i przyjaźnie  a nie teraz nocą
gdy wszystko jest ponure i wygląda strasznie niczym z horroru. Zaczęłam
się rozglądać lecz w tych ciemnościach nic nie widziałam postanowiłam
więc  że się cofnę i wrócę do domu. Gdy się odwróciłam ujrzałam
szczupłą sylwetkę, zaraz po tym poczułam uderzenie w głowę.
Zemdlałam. Jak się obudziłam byłam przełożona przez czyjeś ramie,
moje ciało kołysało się w rytmie chodu mojego napastnika. Postanowiłam 
nie zdradzać tego że się obudziłam wolałam wymyślić plan ucieczki.
To nie mógł by być koniec. To ja a ja walczę o swoje .. W tym momencie
o siebie. Nagle pomimo wszystko to czułam że ktoś się zbliża. Tylko
jak? Czy jest dobry? A może zły? Wszystko było jedną wielką
niewiadomą. Ugh...czy w życiu wszystko musi być takie trudne? Nieznajomy
był coraz bliżej czułam to. W drzewach coś się poruszyło,może to on?
Nie, przecież żaden człowiek nie umie przeskakiwać z drzewa na drzewo!
To ptaki, tak to na pewno jakieś głupie ptaki. Po chwili coś wyskoczyło
z drzewa. I to .. Było ogromne i... To miało kształt człowieka! Po
posturze twierdze że to chłopak. On w zdumiewającym tępię" po
zdejmował"  tych złych na tyłach. Czy jest dobry? Nie wiem, ale mój
mózg mówi mi żeby mu do końca  nie ufać. Poczułam że osoba która
mnie niesie porusza głową, rozglądał się, najwyraźniej zauważył że
coś jest nie tak. Zacienił swój uchwyt na mnie jeszcze bardziej. Jeszcze
trochę i nie będę mogła oddychać, zaczęło mi się robić ciemno
przed oczami. Cholera jeszcze coś zrobi i stracę przytomność. Poczułam
że upadam i ostatnie co pamiętam to ręce owijające się na moim ciele.
Ale to były inne ręce, były ciepłe i delikatne.  

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Oto pierwszy rozdział. Mam nadzieje że wam się podoba. Jak myślicie kogo to ręce teraz trzymają Yakomi?
Za wszelkie wpadki przepraszam wasza Kurenai x

Ps.Dziękuje za taką liczbę wyświetleń to motywuje x 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz