- Yakomi choć tu! - usłyszałam krzyk mojej mamy. Odkładając książkę ruszyłam w stronę mojej rodzicielki. Dzień był deszczowy co oznaczało że większość osób w moim wieku teraz jest na komputerze ale ja wolałam czytać książki, zawsze się czymś różniłam od grupy. Gdy doszłam do salonu zobaczyłam tam moją mamę, z drugiego pokoju było słychać głosy mojej młodszej siostry Ami i naszej kuzynki Kaori. Mieszkała ona naprzeciwko nas wiec "wpadała" do nas często, można powiedzieć że to był jej drugi dom. Jej ojciec nie zwracał na nią uwagi a macocha się nad nią znęcała i faworyzowała swoje dziecko. Prawdziwa mama Kaori zmarła na raka gdy ona miała cztery lata. Historia niczym z kopciuszka nie? Podeszłam do mamy pytając się o co chodzi. -Gdy twoja siostra wróci musimy poważnie porozmawiać- powiedziała tonem który od razu mi mówił że to co będziemy omawiać nie jest dobre. -Znowu ci coś naopowiadała? Nie wiem co to ale nie wierz jej!- powiedziałam szybko broniąc się. -Nie, to nie o to chodzi- odparła. -Hmmm... Wiec o co?- spytałam zaciekawiona. Moja mama była dobrą kobietą łatwo z nią się porozumiewałam lecz też często dochodziło po miedzy nami do kłótni, lecz to normalne. -powiem wszystko gdy wróci twoja siostra, a teraz zmykaj- tak jak mówiłam kobieta o dobrym sercu lecz dobrze wie że nie lubię gdy ktoś najpierw zaczyna coś mówić a potem tego nie kończy. Po tym zdaniu wypowiedzianym przez moją mamę odwróciłam się i wróciłam do swojego pokoju gzie czekała na mnie nie skończona lektura. Podczas czytania następnych rozdziałów zasnęłam. To co mi się przyśniło było dziwne a morze raczej tajemnicze? W moim śnie pojawił się pewien mężczyzna wyglądał na 28 lat. Miał siwe włosy postawione do góry w sumie łamały wszelkie prawa fizyki bo były skierowane na bok. Jego twarz przysłaniała maska a jego lewe oko było zasłonięte jakaś dziwną chustą z znakiem wykutym w metalu albo czymś co było metalo podobne. Powiedział on ,, Jeżeli kiedyś to że ziemia jest okrągła było magią to co teraz nią jest?" I to koniec snu? Niby się obudziłam ale to nie było normalne przebudzenie, nie wiem jak to ująć ale czułam się inaczej. Od tamtego momentu czułam się inaczej nie tak samo jak kiedyś wszystko co widziałam, czułam czy słyszałam było inne. Dręczyły mnie pytania kim jest ten tajemnicy mężczyzna? Co chciał przez to powiedzieć? Czy to tylko sen czy coś więcej? Na wszystkie pytania odpowiedź była jedna czyli ,, nie wiem " to wszystko mnie przerażało i przerastało. Od pory tamtego snu czasem mi się coś przewidywało albo słyszę coś czego nikt inny nie słyszy. Czy to normalne? Nie! Mijały miesiące a to wszystko się nasilało, niewiedza zabijała mnie od środka. Jedyne co wiedziałam to jedno, że nikomu nie mogę o tym powiedzieć bo to się źle skończy najprawdopodobniej w psychiatryku. Noce były nie przespane a gdy już zasypiałam to budziłam się w nocy z krzykiem. Lecz dzisiejsza noc była inna. Zasnęłam i to spokojnie ... Do pewnego momentu obudziłam się ale nie z krzykiem. Miałam jednak przeczucie, przeczucie że muszę coś zrobić, gdzieś iść. Powoli podniosłam się z łóżka które znajdowało pod oknem po czym rozejrzałam się po pokoju mój wzrok zatrzymał się na srebrnym zegarze wiszącym na ścianie wskazywał on godzinę 2:47. Szybko się uszykowałam i ruszyłam tam gdzie przeczucie i nogi mi kazały. Czułam się nie pewnie, wręcz byłam przerażona tą ciemnością czy ogólnie tym co się działo, bo to przecież nie normalne że człowiek ma przeczucie po czym idzie tam gdzie to przeczucie mu karze. Dotarłam tak do drzewa przy którym często siedziałam czytając książki. Lubiłam to miejsce ale tylko w dzień kiedy było tu spokojnie i przyjaźnie a nie teraz nocą gdy wszystko jest ponure i wygląda strasznie niczym z horroru. Zaczęłam się rozglądać lecz w tych ciemnościach nic nie widziałam postanowiłam więc że się cofnę i wrócę do domu. Gdy się odwróciłam ujrzałam szczupłą sylwetkę, zaraz po tym poczułam uderzenie w głowę. Zemdlałam. Jak się obudziłam byłam przełożona przez czyjeś ramie, moje ciało kołysało się w rytmie chodu mojego napastnika. Postanowiłam
nie zdradzać tego że się obudziłam wolałam wymyślić plan ucieczki. To nie mógł by być koniec. To ja a ja walczę o swoje .. W tym momencie o siebie. Nagle pomimo wszystko to czułam że ktoś się zbliża. Tylko jak? Czy jest dobry? A może zły? Wszystko było jedną wielką niewiadomą. Ugh...czy w życiu wszystko musi być takie trudne? Nieznajomy był coraz bliżej czułam to. W drzewach coś się poruszyło,może to on? Nie, przecież żaden człowiek nie umie przeskakiwać z drzewa na drzewo! To ptaki, tak to na pewno jakieś głupie ptaki. Po chwili coś wyskoczyło z drzewa. I to .. Było ogromne i... To miało kształt człowieka! Po posturze twierdze że to chłopak. On w zdumiewającym tępię" po zdejmował" tych złych na tyłach. Czy jest dobry? Nie wiem, ale mój mózg mówi mi żeby mu do końca nie ufać. Poczułam że osoba która mnie niesie porusza głową, rozglądał się, najwyraźniej zauważył że coś jest nie tak. Zacienił swój uchwyt na mnie jeszcze bardziej. Jeszcze trochę i nie będę mogła oddychać, zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. Cholera jeszcze coś zrobi i stracę przytomność. Poczułam że upadam i ostatnie co pamiętam to ręce owijające się na moim ciele. Ale to były inne ręce, były ciepłe i delikatne.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto pierwszy rozdział. Mam nadzieje że wam się podoba. Jak myślicie kogo to ręce teraz trzymają Yakomi?
Za wszelkie wpadki przepraszam wasza Kurenai x
Ps.Dziękuje za taką liczbę wyświetleń to motywuje x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz