piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział VII "Wszystko się zmienia"

-Niemożliwe-Hatake patrzył na mnie zaszokowany jeszcze bardziej. O co mu chodzi? Przecież to co zrobiłam było dobre, tego się uczyłam. 
-Możesz mi wyjaśnić co jest takie "niemożliwe"?- spytałam, mam już dość niewiadomych, chcę już odpowiedzi! A nie cholerne pytania! Kakashi odsłonił swoje oko, które przed chwilą jeszcze było zasłonięte ochraniaczem. 
-Tak samo jak ja mam sharingana-wskazał na swoje czerwono-czarne oko- tak samo ty masz misugana. Gdy go używasz twoje oczy z naturalnego koloru, w twoim przypadku brązowego przybierają kolor fioletowy ale ty dokonałaś cudu który był jak na razie mitem, może to połowiczny efekt ale jest. Połączyłaś misugana z trybem demona a twoje lewe oko po wymieszaniu czerwieni która jest charakterystyczna dla trybu demona i fioletu charakterystycznego dla misugana przez co lewe oko ma kolor ciemnej wiśni. A prawe jest pod wpływem tylko misugana to niesamowite-tłumaczył sensei. Szczerze? Zrozumiałam z tego tyle co nic, lecz wiedziałam jedno zrobiłam to niekontrolowanie.

-Czy... czy to dobrze?- spytałam z zawahaniem.
-W pewnym sensie, lecz twój demon jest silniejszy niż myślałem, co się równa z bardziej intensywnymi ćwiczeniami i najprawdopodobniej z tym że Tsunade-sama będzie musiała dać dodatkową barierę na twojej pieczęci ale to zależy od treningów- Dodatkową barierę? czy to boli? To musi boleć, ja nie chcę.. tak i to taka osoba jak ja która boi się bólu ma zostać ninja, powodzenia. Dobra koniec leniuchowania czas zacząć trening, uśmiechnęłam się a Kakashi już wiedział o co chodzi, po mimo zmęczenia bardzo chciałam zobaczyć jak to jest, zawsze byłam osobą kochającą ruch, więc myślę że to będzie coś co polubię. 
-Gotowa?-zapytał, a ja w odpowiedzi tylko skinęłam głową na znak że możemy zacząć lucz zanim zdążyłam cokolwiek zrobić za mną pojawił się Hatake a jego kunai znajdował się przed moją szyją.
-Zasada numer jeden, nigdy nie dawaj wrogowi stanąć za tobą-powiedział szarowłosy po czym zniknął. Ach więc gra na poważnie ok, w takim razie muszę wykorzystać wszystko czego mnie nauczył i to co już umiałam...co umiałam...WIEM! A jednak ta głupia gimnastyka na którą chodziłam się na coś przyda. Zamknęłam oczy koncentrując się nad tym czego się uczyłam w szkole gimnastycznej. Moje skupienie przerwał szelest krzaków. Gwałtownie otworzyłam oczy. Pierwsze co zauważyłam to kunai lecący prosto w moją stronę. Jak by tu go ominąć? Kakashi zawsze ma przy sobie kunaie i nimi odbija inne lub podskakuje! Zrobiłam unik w powietrzu a broń przeleciała pode mną. Uff było blisko, pomyślałam patrząc za siebie. Kunaie były wbite w drzewo. To moja szansa. Podbiegłam do drzewa wyciągając dwa kunaie. Teraz i ja mam broń. Gdzie się ukryłeś Hatake? Kunaie leciały z krzaka więc.. zaczęłam podbiegać do krzaka gdy dwie ciepłe dłonie owinęły się w okuł mnie znałam to ciepło.
-Mam cię- szepnął szarowłosy ninja. Przyjemne uczucie ogarnęło moje ciało lecz szybko znikło gdyż Kakashi zabrał ręce. Dla czego tak bardzo chciałam by stał tak blisko mnie dłużej? 
~~Miesiąc później~~
Kakashi i ja staliśmy się przyjaciółmi naprawdę bliskimi, on opiekował się mną a ja uczyłam się pilnie ninjutsu i taijutsu jak i każdej innej sztuki walki. Lecz musiałam się od razu uczyć jutsu o randze B i A, to było trudne nawet bardzo ale dawałam radę. Okazało się że moim żywiołem jest wiatr tak jak jakiegoś słynnego gostka nie pamiętam jego imienia coś na "N", moje umiejetności stopniowo rosły,nauczyłam się kontrolować umiejętności wzrokowe. Nie widziałam od czasu mojej pierwszej walki demona, lecz w snach śniły mi się te wielkie czerwone oczy. Dziś wigilia, moi rodzice wyjeżdżają lecz ja zostaje bo jestem bardo chora, to przykre nawet bardzo ale mam wysoką gorączkę, Kakashi pewnie spędzi święta z rodziną, tak jak i Sasuke z którym widywałam się raz na jakiś czas. Leżałam na kanapie w salonie pod kołdrą oglądając jakiś film romantyczny na laptopie. 
-On powinien być z tą drugą laską- usłyszałam znany dobrze mi głos. Od razu wstałam odwracając się. Nie nie myliłam się to Sasuke.
-Sasuke co ty tu robisz? Nie jesteś z rodziną?- spytałam podchodząc i przytulając się. Byłam szczęśliwa że choć na chwile ktoś tu przyszedł.
-To trochę skomplikowane, kiedy indziej ci to opowiem, ok? A teraz wyskakuj z piżamy bo zaraz tu przyjdzie więcej osób- powiedział, co? Jak to?
-Co masz na myśli?-spytałam.
-Chyba nie sądzisz że pozwolił bym jedynej przyjaciółce zostać samej na wigilię- tak jedynej, nie rozumiem tego ale czarnowłosy jest bardzo niemiły a powiedziała bym że nawet chamski w stosunku do innych ludzi wiem że ma jeszcze jakiegoś przyjaciela i że bardzo często nazywa go "matołkiem" ale cóż ja też nie raz z przyjaciółką wyzywamy się od idiotek i nic sobie z tego nie robimy. Poprosiłam Sasuke by zaczekał na mnie w salonie a ja w tym czasie poszłam się ubrać w bardziej odświętne ubranie niż piżama.Założyłam czerwoną sukienkę z czarnym paskiem i czarne szpilki, uczesałam swoje włosy tak jak są one uczesane zazwyczaj zrobiłam lekki makijaż po czym zeszłam na dół. W swoim pokoju miałam dwa prezenty które miałam zamiar podarować moim przyjaciołom z Konohy więc zakluczyłam go na klócz po czym zeszłam do salonu gdzie Sasuke siedział na kanapie.
-Nie powinno być tu choinki lub innych świątecznych gówien?-powiedział, bardzo świąteczne nastawienie Sasuke nie ma co .. 
-Powinny być lecz miałam być tu sama, więc nic nie zrobiłam- odpowiedziałam, na co chłopak westchnął i zaczął grzebać coś w swoim telefonie. Po chwili jednak go odłożył i wstał z sofy .
-Gdzie masz schowane świąteczne ozdoby?
-Na strychu, a co?- co on zamierza? Chłopak ruszył powoli po schodach w stronę strychu.
-Domyśl się-W sumie to to troszkę logiczne że ozdoby są by ozdabiać. Ruszyłam za nim i weszliśmy na strych gdzie leżała tona kartonów, pokazałam Uchisze gdzie leżą kartony z ozdobami, było ich cztery jeden z bombkami jeden z łańcuchami, następny z lampkami i ostatni z różnymi innymi rzeczami nawet w środku znajdowała się opaska z rogami renifera która była strasznie urocza. Sasuke uniósł trzy kartony ja wzięłam ostatni. Zeszliśmy z nimi na dół po czym wzięliśmy się za ozdabianie domu ściany ozdabiały łańcuchy na stole wylądowała gwiazda betlejemska a wszędzie pojawiły się świeczki gdy tylko skończyliśmy wstawiliśmy mleko na kakao. Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi a prze nie weszli bez niczego Sakura jakiś blondyn i Kakashi z choinką większą od niego którą ciągnął za sobą.
-Kakashi? Sakura? Co wy tu robicie?-Kakashi jak i cała reszta na moją reakcję zareagowali uśmiechem.
-Jesteśmy tu dla ciebie-odpowiedział Hatake. A łzy szczęścia napłynęły do moich oczu po czym się do niego przytuliłam.
-Nie zostawił bym cię samej na święta-rzekł siwowłosy do mnie.
-Tak jak i ja- dodała Sakura.
-Grupowy uścisk!-Krzyknął blondyn. Po czym przytulił się z drugiej strony, to samo zrobiła Sakura ciągnąc za sobą Sasukę który na początku nie był zadowolony ale przez ułamek sekundy widziałam jego uśmiech.
-Dobra dobra wystarczy już- powiedziałam po czym powoli odkleiłam się od Kakashi'ego. Podszedł do mnie blondyn i wyciągnął rękę.
-A tak w ogóle to mam na imię Naruto- przedstawił się. Ten Naruto do którego mnie tak ciągle porównują i tak wiele o nim słyszałam, był uśmiechnięty i radosny tak jak mi opowiadali.
-Yakomi, miło mi-odwzajemniłam jego gest. W tym czasie Sasuke wyszedł na chwile do kuchni wyłączając mikrofalówkę w której mleko było już podgrzane, po chwili widziałam już go z powrotem z dwoma kubkami gorącego kakao. które położył na stole. 
-To co ubieramy?- spytał Hatake wskazując na choinkę, była ogromna ledwo co ją postawiliśmy. Sasuke poszedł po karton z bombkami który leżał na korytarzu i przyniósł pod choinkę. Ja szybko poleciałam po jeden z pakunków do mojego pokoju. Prezent był zawinięty w niebieski papier. Podeszłam do Sasuke od tyłu a gdy tylko odłożył karton przytuliłam się do niego dając mu przyjacielski caus w policzek.
-Wesołych świąt-powiedziałam wręczając paczkę. Na twarzy czarnowłosego od razu ukazał się uśmiech.
-Dziękuję i Wesołych świąt, Też mam coś dla ciebie ale mogę ci to dać tylko w Konosze (wybaczcie nie wiem jak to odmienić-autorka)- wziął prezent i go otworzył, wyciągnął świąteczny sweter.
-Wiesz jak trafić w mój gust- zaśmiał się, a ja zrobiłam to samo
-Wiem, że ostatnio narzekałeś na zimno więc stwierdziłam że to idealny prezent- Sasuke spojrzał na mnie westchnął po czym założył sweter.
-Jest super- powiedział uśmiechając się-Masz pierniki mam ochotę na coś słodkiego-spytał po chwili.
-W piekarniku- powiedziałam-ale czekaj!- zatrzymałam go i ubrałam mu rogi renifera-Tak lepiej- po czym poszłam po małe krzesło i podstawiłam je pod choinkę i zaczęłam w raz w Kakashim ubierać ją. Choinka byłą złoto-czerwono-biła była śliczna. Sasuke wraz z Sakurą i Naruto usiedli na kanapie po ich zachowaniu mogłam wywoskować że rużowowłosa i blondyn są razem gdyż siedzieli na kanapie owinięci jednym kocem przytulając się do siebie, wyglądali razem na szczęśliwych obok nich siedział Sasuke w sweterku i rogach jedząc pierniki. Te święta były cudowne a ja jakby wcale nie chora czułam się świetnie, przez cały czas ubierałam choinkę lecz Hatake gdzieś znikł lecz po chili usłyszałam kolędy i domyśliłam się że to jego sprawka.
-Ho Ho How-usłyszałam głos sempaia za sobą. Chcąc odwrócić się do niego przez przypadek wywróciłam się wraz z krzesłem na którym stałam, wylądowałam w jego ramionach. Kakashi uśmiechnął się po czym odstawił mnie na ziemie. Miał na sobie skośnie ułożoną czapkę świętego mikołaja tak aby zakrywała sharingana.
-Wesołych świąt-powiedział wręczając mi prezent.
-Dziękuję- powiedziałam dając semai'owi buziaka w policzek, gdy otworzyłam pudełko moim oczom ukazał się piękny złoty naszyjnik z zawieszką w kształcie serca. Przytuliłam się to Kakashi'ego -Dziękuję- powtórzyłam.
-Nie ma za co odwróć się a zapnę go- jak powiedział tak i zrobiłam. Lepszych świąt nie mogłam sobie wymarzyć.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To do góry to taki prezent ode mnie dla was, starałam się ale jak widać muszę jeszcze trochę popracować nad sztuką mangi.
I TAK TEN KOT TO JA! czemu go dodałam? Nie wiem i nie nie jestem ruda jak ten kot tam, bo moje włosy są jasno brązowe.
Więc co ... Święta, święta i po świętach ? Jak wam minęły święta? Podobały wam się prezenty? Ja jestem zadowolona w tego co dostałam i na prawdę jestem wdzięczna gwiazdorowi za wszystko co dostałam. Następny rozdział pojawi się po nowym roku,, więc pa paaaaa. A, i bym zapomniała Trochę spóźnione ale WESOŁYCH ŚWIAT xx
Wasza, Kurenai xx

wtorek, 9 grudnia 2014

Kiedy nastepny rozdział?

Hej kochani, wiem że czadem czekanie na następny rozdział bywa męczące ale gdy brak weny autorowi to i pisanie jest tak samo męczące. Wiem że pewnie czekacie na nowy post więc stwierdziłam że zrobie sobie taką zasadę: Minimum 1 rozdział miesięcznie.
Co wy na to? Mam nadzieje że to się sprawdzi. A i bym zapomniała (tak wiem zdania nie zaczyna się od "A") bardzo bardzo ale to bardzo proszę abyście komentowali choćby to była zwykła kropka ale chciała bym wiedzieć ilu was tak na prawdę jest.


Pozdrawiam,
wasza Kurenai.
❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤

środa, 26 listopada 2014

Rozdział VI "To następny sen?"

Jego lodowate ręce były coraz bardziej zaciśnięte wokół mojej szyi.Nie potrafiłam nic zrobić. Byłam... Słaba, zbyt słaba. Obiecuje że jeśli tylko wyjdę z tego cało to ostro wezmę się za wszystko co tylko powie Kakashi, i  to bez marudzenia. Zaczęłam się rozglądać szukając jakiejkolwiek pomocy. Jednak nic nie było w zasięgu mojej ręki. Moje ręce w tej chwili walczyły z ręką tego mężczyzny. Próbowałam
spowodować chociaż odsuną o centymetr jego dłoń aby wziąć porządny oddech, lecz ta próba też poszła na marne. Zaczęło robić mi się słabo. Nie, nie, nie, nie, nie.. Teraz nie mogę zemdleć! Myśl Yakomi
myśli.. Czego się nauczyłaś. Wiem! Zamknęłam oczy i udałam że upadam. Co przyznaje trochę mnie zabolało. Myślałem że pójdzie trochę trudniej- powiedział mężczyzna pochylając się nade mną. 
-Ja też- Rzuciłam delikatnie unosząc się i przy okazji uderzając czarnowłosego w szczękę. Mój plan zadziałał, ale nie spodziewałam się jednego, siły mojego ciosu. To było to. Tego nauczyłam się o czakrze. Podniosłam się i jednocześnie poczułam jakby to samo co wtedy w lesie. Czułam go, był przy mnie i na wszystko patrzył. Mam nadzieję że tak jak w tedy mi pomorze. 
-Jak masz na imię?- spytałam czerwonookoego. Jego oczy były bardzo podobne do oczu Sasuke i Kakashi'ego.
-Gdyby to miało znaczenie to bym ci może i powiedział- odparł powoli wstając.
-Ma, chcę wiedzieć z kim walczę- odparłam. Ten westchnął mamrocząc pod nosem "kobiety". Ahh.. Uwielbiam w Prost takie podejście, wyczujcie proszę tu nutkę sarkazmu. 
-Mam na imię Itachi, Itachi Uchiha- moje oczy się otworzyły z szoku. Uchiha? Tak jak Sasuke? To jakiś żart? W sumie wyjaśniało by to te wielkie podobieństwo. 
-Jesteś spokrewniony z Sasuke?- Ten jakby na wspomnienie o nim się uśmiechnął. Na pewno go znał, tylko co go z nim łączy? 
-To miała być walka nie przesłuchiwanie- odpowiedział i ruszył w moją stronę. Hishi wykombinuj coś! Nic, kompletna pustka. Już miał mnie uderzyć a ja skrzyżowałam ręce i uniosłam na wysokość głowy
geście obronnym. Byłam gotowa na uderzenie, zacisnęłam z całej siły oczy . Dla czego ono nie nastąpiło Otworzyłam oczy a ręce które miały mnie obronić upuściłam tak żeby widzieć co się dzieje przede mną. Pojawiała się nowa postać. Był nią Kakashi. W myślach dziękowałam za to bogu. Hatake stał za Itachim i uniemożliwiał mu ruch wyciągniętym kunajem przed jego szyją. 
- Przepraszam za spóźnienie-rzucił po czym podciął mu gardło. Moje oczy się szybko zamknęły nie chciałam na to patrzeć ale nie usłyszałam odgłosu opadającego ciała. Usłyszałam za to kruki które przez chwilę latały po całym pokoju, po czym wyleciały przez okno. Szarowłosy podbiegł do okna próbując cokolwiek zauważyć lecz zaraz po tym się odchylił wzdychając,  to mogło oznaczać tylko jedno, uciekł. Mężczyzna który został w pokoju podszedł do mnie przytulając mnie. Znów to czułam, to uczucie jakby jego ramiona trzymały cały świat. 
-Przepraszam, przepraszam że się spóźniłem że nie zdążyłem- był zły i zmartwiony. Nie był zły na mnie, tylko na siebie nie umiał sobie wybaczyć tego że zostawił mnie tu samą. A jego zmartwienie dotyczyło też mnie, martwił się co dalej. Martwił się o mnie, i o to czy mu wybaczę. Moje oczy jeszcze przez minutę były szeroko otwarte. Lecz po tym czasie się zamknęły a ja odwzajemniłam jego przytulenie. 
-Jestem tu, a ty mnie ocaliłeś. Jest wszystko dobrze, dziękuję ci- z moich oczu  choć był zamknięte pociekły łzy. Gdy Kakashi to poczuł jego ręce jeszcze bardziej się zacisnęły tak samo jak jego szczeka.
-Dziękuję? Za co spóźniłem się.. Gdyby nie to, gdybym tu był
-Gdybyś tu był to i tak by zaatakował-przerwałam mu. Otarłam oczy i spojrzałam na niego. On nie mógł tak myśleć, też muszę się nauczyć sama sobie radzić. 
-Ale nie doszło by do tego- powiedział po czym delikatnie opuszkiem palca potarł ślady po mocnym ucisku na mojej szyi. Był bardzo delikatni i czuły. Jego oczy powoli zaczęły patrzeć w górę aż nasze spojrzenia
się spotkały. Ani ja ani on nie mięliśmy na tyle odwagi by cokolwiek zrobić choćby odwrócić się. W końcu udało mi się zdobyć na odwagę i odwróciłam wzrok a Hatake spuścił głowę i wbił swe spojrzenie w
podłogę. 
-Kakashi..-zaczęłam-musisz mi pomóc, proszę wyszkol mnie tak bym umiała poradzić sobie sama w takich sytuacjach- błagałam, ten tylko westchnął
-Po to tu jestem- uśmiechnął się. Potem ja, a następnie on wzięliśmy prysznic. Nie umiałam zasnąć dziś
za dużo się stało, nie potrafiłam tego zrobić moje myśli nie pozwalały mi na to. Leżałam na łóżku przykryta kołdrą głowa skierowana do fotela białego fotela na którym siedział Kakashi. Nie miał on z sobą rzeczy więc poszłam do pokoju moich rodziców i zabrałam jakieś szare dresowe spodnie i czarny t-shirt mojego taty z wycięciem litery v. Zdjął on ochraniacz z swojego oka ale maska na jego twarzy nadal pozostała. Czy to rzeczywiście taki sekret? Jaki jest "prawdziwy Kakashi Hatake"?Ja natomiast  byłam ubrana w czarny podkoszulek na który ubrałam granatową bluzę przez głowę, i szare spodenki.  Z czasem usnęłam ale w nocy obudziłam się z krzykiem. Koszmar powrócił. Mord, krew i te wielkie czerwone oczy. Kakashi od razu do mnie podszedł.
-Co się stało? Zły sen?-Jego ton był zaskakująco spokojny a jedyne co dało się w nim usłyszeć to nie zmęczenie a troska. Pokiwałam w odpowiedzi głową na tak, a moje policzki zrobiły się całe czerwone.
Przecież to takie dziecinne. Nagle zrobiło mi się strasznie zimno. Moje ręce od razu się skrzyżowały i zaczęły nawzajem pocierać. Miało to spowodować choć trochę ciepła. 
-Zimno ci?-spytał zdziwiony, gdy znalazł się już nade mną to jego ręka znalazła się na moim czole. 
-Cholera, masz gorączkę. Połóż się- zrobiłam to co kazał. Hatake przykrył mnie dokładnie kołdrą a następnie kocem. 
-I jak nadal ci zimno?- czułam nadal chłód. 
-Tak- jedyne co powiedziałam. Ten jakby przez chwilę się zastanawiał czy na pewno coś zrobić. Chwycił za końcówki czarnej bluzki. 
-Na pewno tego chcesz?- spojrzał na mnie. Bał się że tego pożałuje, a najgorsze jest to że ja też się tego bałam. 
-Ychymm- mruknęłam. Szaro włosy mężczyzna o krążył moje łóżko po czym powoli podniósł kołdrę i koc wsuwając się obok mnie. Jego ręce owinęły się w okuł mojej tali a jedna noga była pomiędzy moimi
nogami. Jego klatka piersiowa i brzuch przylegały do moich pleców. A gorąco aż od niego buchało.Przez najniższe dziesięć minut trzęsłam się z zimna. Ale w końcu gorączka spadła a ja usnęłam. 
O poranku gdy otworzyłam oczy nikogo przy mnie nie było? Czy to przebudzenie i gorączka to był tylko sen? Zerknęłam na budzik wskazywał on 7:28. Wstałam wzięłam szybki prysznic po czym założyłam krótkie spodenki do wf'u i luźny czarny t-shirt. Związałam włosy w kitkę ale nie luźną tak jak robię to codziennie, zawiozłam ją tak,że była upięta bardzo mocno. Od ścisku aż głowa mnie pobolewała ale podczas ćwiczeń się zapewne ona trochę poluźni. Wyszłam gotowa na działanie z pokoju kierując się do kuchni gdzie czekało na mnie śniadanie i mama krzątająca się po pomieszczeniu.  Pokój nie był aniduży ani mały był idealny. 
-Masz jakieś plany na dziś ?-spytała najwyżej zaciekawiona mama. Ugryzłam kawałek kanapki siadając przy stole i przeklęłam .
- Mam zamiar trochę poćwiczyć na świeżym powietrzu morze się przebiegnę do lasu. Wiesz tak dla rozluźnienia, ostatnio mam za dużo nauki- i ninja ścigających mnie, pragnąc mojej śmierci. Dopowiedziałam
w myślach.
-Tylko nie przemęczaj się, bo się jeszcze rozchorujesz-potaknęłam zjadłam do końca śniadanie i wyszłam chwytając po drodze butelkę wody. Gdy tylko wykroczyłam poza próg domu poczułam się obserwowana.
Zaczęłam bierz w stronę lasu, lecz nadal czyiś wzrok tkwił na mnie. Biegłam do momentu aż zabrakło mi tchu,  czyli do lasu. W lesie zamknęłam oczy uspakajając serce i oddech. Gdy mój oddech się w miarę uspokoił a serce zaczęło bić równomiernie. Otworzyłam oczy. Lecz nie dostrzegam świata tak jak wcześniej, widziałam rzeczy których zwykły człowiek nie był w stanie zauważyć. Na przykład nikt by nie zobaczył w dalekiej oddali upadającą jedną pojedynczą krople porannej rosy spadającej z trawy na ziemie. To była chwila dezorientacji, nie
wystraszyłam się gdyż to w porównaniu tego co już wiem to  nic. Gdy przyzwyczaiłam się do nowego wzroku, zaczęłam myśleć logicznie i strategicznie. Przez cały czas czuje czyjeś spojrzenie. Ninja nie poruszają się po ziemi lecz po drzewach, wiem to bo miałam nie raz okazie zobaczyć jak to Kakashi robi. Uniosłam swój wzrok na wysokość koron drzew. Powoli ilustrujące każde drzewo dookoła. Gdy zrobiłam już pół okrąg zauważyłam coś. Pomiędzy dwoma gałęziami coś było. Podeszłam pod drzewa. I skierowałam wzrok na mężczyznę który mnie przez cały czas obserwował.
-Długo masz zamiar tam jeszcze siedzieć czy w końcu zaczniemy trening?-spytałam siwowłosego. Ten spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem odrywając spojrzenie od lektury która nadal trzymał otwartą w ręce. Lecz zeskoczył z gałęzi i spojrzał mi prosto w oczy.Lecz ja spuściłam wzrok, nadal przed oczami miałam dzisiejszy.. Sen?
-Jak ci się to udało? Moja czakra była niewyczuwalna, uważałem przy każdym kroku.-był zaszokowany. Podniosłam spojrzenie na jego twarz jego oczy wykazywały szok i zdziwienie przyglądał się mi.
-Niemożliwe...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Konnichiwa kochani ❤
Przepraszam bardzo za te opóźnienie lecz ostatnio mam za dużo nauki. Tak wiem że to typowa wymówka, lecz będę z wami szczera jest ona prawdziwa. Jak myślicie co jest takie "Niemożliwe" według Kakashi'ego? I jak wam się podoba nowy rozdział? Piszcie w komentarzach. Mówcie co myślicie o tym blogu. Wszystko od pochwały do pretensji i zażaleń.
Wasza Kurenai.
Pozdrawiam

sobota, 4 października 2014

Rozdział V "Sasuke"

.. A tam stał Sasuke. Jego twarz nie wskazywała żadnych uczuć, a oczy były jakby puste, czarne jak smoła. Za to dziewczyny przechodzące obok niego nie mogły być obojętne, chichoty tylko to potwierdzały. One go widziały, to nie było żadne jutsu. Sasuke był ubrany w czarny t-shirt i tego samego koloru jeansy, nie zapominając o butach podobnych do marki Supra, oczywiście tego samego koloru. Zerknęłam na Kakashi'ego, był w szoku tak samo jak ja. Nie wiedząc co zrobić postanowiłam się przywitać z Czarnowłosym. Powoli zeszłam z schodów idąc w jego stronę. Na początku mnie nie zauważył, lecz po następnych sekundach jego wzrok skierowany był prosto na mnie, a na jego twarzy pojawił się mały uśmiech. 
-Cześć Sasuke- podeszłam do niego i się uśmiechnęłam. Ten tylko poszerzył swój uśmiech.
-Dzień dobry- Wszystkie dziewczyny zaczęły albo jęczeć albo szeptać pomiędzy sobą o mnie. To zabawne że ja tylko podeszłam się przywitać a to zrobiło tak duży szum. Dzień był ciepły, cieplejszy nisz wczoraj. Wiatr delikatnie powiewał przez co moje włosy układały się w delikatny nie ład. Czyjaś ręka trafiła na moje ramie po czym ociągnęła mnie od Uchihy. Odwróciłam się aby sprawdzić kto to. Szare długie ostawione do góry włosy mogły należeć do tylko jednej osoby, do szanownego Pana Hatake.
- Co ty tu robisz?-Zapytał dość ostro Kakashi. Sasuke tylko prychnął.
-Często bywam w tym świecie - powiedział jakby bez uczuć - a tak naprawdę, to Tsunade cię wzywa i mam zostać z Yakomi- kontynuował.
-Rozumiem- rzucił Kakashi -Ale obiecuje że jeśli jej - wskazał na mnie palcem - się coś stanie to tobie nogi z tyłka powyrywam, powodzenia- Dokończył, po czym zniknął. Teleportował się? Najprawdopodobniej tak. Skierowałem wzrok spowrotem w stronę Uchihy, ten jakby za pomocą magicznej różdżki zmienił się spowrotem w tą "milszą" wersje. 
-To jak, idziemy?- Spytał się. W tym samym momencie dołączyła do nas Mika. 
-Hej, Yakuś kto to?- wskazała na chłopaka ubranego na czarno, ten spojrzał na mnie po czym na Mikę i wyciągnął w jej stronę rękę.
-Sasuke-przywitał się, ona odwzajemniła gest.
-Mika- odparła -Sasuke, powiedz do jakiej szkoły chodzisz? Nigdy wcześniej ciebie tu nie widziałam.-Cholera Sasuke lepiej żebyś był dobry w kłamstwach, bo prawdziwa wersaj czyli "Nie widziałaś mnie bo pochodzę z innego świata" nie jest w tej chwili najlepsza. 
-Jestem z Ichimonji- odpowiedział tak że nawet prawie ja to uwierzyłam, dzięki Sasuke.
-To dobra szkoła, Yakomi idziemy?- Zapytała Mika. Całkowicie zapomniałam o tym że zawsze w poniedziałki chodzimy do "Caffe-Tai". Spojrzałam na Sasuke po czym na Mike.
-Mika, umm.. czy dziś mogły byśmy to odłożyć?- trochę bałam się jej reakcji, ale chciałam spytać o parę rzeczy Uchihe. Pokierowałam wzrok na kruczowłosego chłopaka. Uśmiechnął się pod nosem na słowa które przed chwilą usłyszał.
-Jasne, to ja lecę pa- Powiedziała radosna jak zwykle, czasem się zastanawiam czy ona była kiedyś smutna? Nie pamiętam takiego dnia, ale to dobrze. Gdy spojrzałam w miejsce gdzie przed chwilą stała moja przyjaciółka nie było już jej tam, zauważyłam jednak w tłumie ludzi jej wiśniowe włosy które powiewały na wietrze. 
-To jak? Idziemy?- Z zamysłu wyrwał mnie męski głos. Przytaknęłam po czym powoli ruszyłam w stronę domu. Mój telefon zawirował w kieszeni wyciągnęłam go i sprawdziłam co się stało. Miałam jedną nie odebraną wiadomość. Otworzyłam ją, była od Miki. 
"Mam nadzieje że to jego bluza, jest uroczy i mega przystojny, nie zmarnuj tego!"
Na przeczytane słowa przewróciłam oczami, spojrzałam na czarnowłosego szliśmy wolnym tempem, tak że spokój który panował dookoła był wspaniałą chwilą. Nie rozmawialiśmy, trwała po między nami cisza ale nie była ona niekomfortowa. Można by powiedzieć że to jeden z najlepszych i najspokojniejszych dni od jakiegoś miesiąca, ale cóż wszystko musi mieć swój koniec, mam nadzieję że ten jeszcze nie nastąpi. Sasuke miał wzrok wbity w ziemie. Przechodziliśmy metrem więc mijaliśmy ludzi, ale na jedną osobę szczególnie zwróciłam był to chłopak stający pomiędzy torami. Miał długie czarne włosy był zaskakująco podobny do Uchihy. Moje serce i głowa zaczęły mnie boleć. Patrzyłam na niego, a on na mnie. Nagle jeden z pociągów metra przejechał bardzo szybko przed nim, zasłonił go na kilka sekund gdy znów mogłam zobaczyć miejsce w którym przed chwilą stał mężczyzna już go tam nie było. W tej chwili ból głowy się nasilił a ja upadłam. Moje oczy zaczęły się same zamykać, ostatnie co pamiętam to słowa "Yakomi, co się dzieje?" Wypowiedział je Sasuke, po czym wiem jeszcze to że uniosłam się w powietrzu to jedyne co pamiętam. 

~~
Moje oczy były bardzo ciężkie, głowa mi pulsuje. Skontrowałam całą siłe jaką w sobie miałam i spróbowałam otworzyć oczy, jednak ta próba była nie udana. Dla czego wszystko mnie tak boli? Nie mogę się ruszyć. Głęboko oddychałam, w moje nozdrza wleciał znany mi zapach perfum. Należały one do Czarnowłosego chłopaka, był gdzieś w pobliżu. Jeszcze raz postanowiłam chociaż spróbować otworzyć oczy, ostre światło padające na moją twarz zmusiło mnie do szybkiego zamknięcia oczu, pomrugałam przyzwyczajając się do światła. Leżałam na moim łóżku, jakaś sylwetka siedząca obok mnie i jedna opierająca się o ścianę. Gdzie Sasuke? Co się stało? Nadal czułam zapach jego perfum.
-Obudziła się- usłyszałam moją mamę która siedziała obok. Osoba opierająca się o ścianę podeszła do mnie. Czarne włosy, postawione z tyłu głowy do góry, to był on. To Sasuke. Zaczęłam się powoli podnosić, tak abym siedziała. Wszystko było coraz mniej rozmazane, ale z trudem wstałam. Starałam sobie przypomnieć co miało miejsce po szkole ale nie pamiętam nic, pustka, urwanie filmu. Nagle poczułam coś dziwnego, co nigdy nie miało miejsca moja blizna, czy pieczęć jak to nazwał Kakashi zaczęła mnie piec.
-Twój przyjaciel przyprowadził cię do domu mówiąc co się stało- Moje plecy mnie coraz bardziej paliły, ale ból bił od mojej prawej łopatki, naprawdę boli.
-Mamo, jestem trochę zmęczona prześpię się jeszcze trochę, dobrze?- Ból pulsował. Wszystko co działo się w okuł mnie działo się za szybko. Zapytam potem o to co się stało Sasuke ale nie teraz,chciała bym teraz pobyć sama i odpocząć a w dodatku jeszcze ta łopatka.
-Rozumiem kochanie- Podeszłą do mnie i dała mi causa w czoło -A tobie- odwróciła się do chłopaka przy drzwiach, wskazując palcem na niego palcem - Należy się nagroda, na dole mam świeżo upieczone ciosto. Co ty na to?- posłała mu ciepły uśmiech. Jego mina była bezcenna, czarnooki nie wiedział co zrobić w jego oczach było widać zaskoczenie, zdziwienie. Miałam ochotę zrobić mu zdjęcie.
-Dziękuję pani, ale muszę iść odebrać moje młodszego brata- Teraz zaczęło mi się chcieć śmiać bo po pierwsze on nie ma brata, a poza tym to takie "uroczę" kłamstwo.
-Rozumiem, mam nadzieje że następnym razem zostaniesz i to razem z nim- uśmiechnęłam się ciepło. Jest naprawdę kochaną mamą i kobietą. Moja mama zaczeła iść w stronę drzwi gdzie stał Sasuke- Choć odprowadzę cię- jak powiedziała tak się i stało. Po chwili nie było już nikogo, oprócz mnie, w moim pokoju. Położyłam się na plecach, i patrzyłam na śnieżno biały sufit. Nareszcie czas na przemyślenia. Więc może zacznijmy od początku. Po pierwsze, istnieją dwa jak nie wicej światy. Po drugie, istnieje coś takiego jak siła wewnetrzna czyli czakra. Po trzecie i chyba najważniejsze mam w sobie demona! Czy tak trudno mieć normalne życie? Czy proszę o tak wiele? Nie pije, nie pale i nie ćpam czy to nie wystarczy? A może to znak że powinnam się zmienić? Powoli
wstałam z łóżka, po czym ruszyłam do lustra stojącego obok szafy. Nie jestem jedną z tych które mówią o sobie "boże jaka ja to jestem brzydka", ale też nie uważam się za piękno świata. Moja zgrabna sylwetka, długie włosy trochę potargane z poluźnioną gumką na kitce, podkrążone oczy, które mówiły same za siebie że
prawie nie sypiam. Odwróciłam się z zamiarem położenia się spowrotem na łóżku lecz zauważyłam coś co przyciągnęło moje spojrzenie od razu. Była to książka od Kakashi'ego, była trochę wysunięta z sakwy
na nogę. Z tego co mówił jest w niej opisany mój demon. Szybkim ruchem wzięłam ją po czym rzuciłam się z nową lekturą na łóżko. Wielki napis "Biju" na okładce starej skórzanej książki, czerwona wstążeczka jako przekładka. Tak ta książka na pewno nie była stworzona teraz, mogę jedynie się domyślać ile ma lat.
Przynajmniej to nie zwój. Otworzyłam ją, pierwsza strona była pusta. Odwróciłam te kartkę i tam był spis nazwisk najprawdopodobniej osób które napisały te książkę. Było tam ponad sto nazwisk, to trochę nie
powtórzyłam wiec czynność którą przed chwilą wykonałam, znów to samo, przewróciłam stronę. Na następnej kartce papieru znajdowały się nadal nazwiska. Ale jedno z ostatnich nazwisk mnie zainteresowało "Naruto Uzumaki" czy to ten który ponoć jest podobny do mnie? Mój wzrok przemierzał następne strony ale to co zobaczyłam było dla mnie szokiem na jednej z stron widniało moje nazwisko. To na pewno nie lista osób piszących tą książkę! Co to ma być? Kakashi gdzie jesteś? Teraz gdy znów czegoś nie rozumiem. Przełknęłam gule w gardle która była coraz większa i przewinęłam listę. Moim oczom ukazał się ogromny obraz był podpisany "jednoogoniasty-Shukaku" wyglądał przerażająco ale w opisie przeczytałam że jest najsłabszy że wszystkich. Tak przeczytałam opisy wszystkich domów dowiedziałam się dużo rzeczy takich jak to że każdy
demon ma postać jakiegoś zwierzęcia czy to że można się kontaktować z swoim demonem, z tego co pamiętam to mnie już to spotkało. Została mi tylko jedna cieka strona do miejsca gdzie jest czerwona wstążka. Tam gdzie są odpowiedzi na większość pytań. Przewróciłam stronę i ujrzałam postać wielkiego wilka miał czarną sierść i jedno oko czerwone a drugie niebieskie, pod tym względem różniły się od innych. Nie było widać ogonów bo się nie mieściły spojrzałam na kartkę obok z opisem

"Jedenastoogoniasty przed ostatni w randze siły.
Nazwa: Jedenastoogoniasty-Yoshimitsu
Postać: Czarny Wilk
Jinchūriki: Kenjiro Date, Oharu Goto, Yae 
Kojima, Cień Wiatru, Yakomi Hishi.
Specjalne zdolności: wzrokowe, słuchowe, podział czakry.
Liczba ogonów: jedenaście .
Wiek: nieznany. 
Historia: Jest to demon który był pod wieloma próbami opanowania, lecz
każda poszła na marne. Jinjuriki nie wytrzymują zazwyczaj długo, jego
Jego postać zaginęła wieki temu wraz z 'Cieniem wiatru'. Siła objawia się najczęściej przy nasilonych emocjach."

I to tyle. Na dole kartki było zapisane jakby ołówkiem "7-4.18-09" było to napisane ledwo widocznie. To nie mogły być przypadkowe liczby.Sięgałam po mój telefon leżący na szafce nocnej, i w notatkach szybko przepisałam napis.  Może gdy popytam mieszkańców wioski liścia to uzyskam odpowiedź co to jest. Zapomniałam oni mnie nienawidzą. Zerknęłam po raz kolejny na ilustrację okazującą demona. Te oczy, ten wygląd tak to na pewno on to go widziałam i to on mi pomógł przeżyć. Ale nadal nie wiem dlaczego mi pomógł? Czy oczekuje czegoś w zamian? Te pytania chodziły mi po głowie. Zamknęłam książkę, i położyłam się na plecy. Czas tak wolno płynął, a ja tak jak leżałam i rozmyślałam nad tym wszystkim co było w książce i nad dalszymi moimi losami, tak nadal to robię. Promienie słońca coraz niżej schodziły, przez co w moim pokoju robiło się coraz ciemniej. W mojej
głowie nadal roiło się od pytań na której nadal nie znam odpowiedzi tak jak to było od samego początku. Moje oczy zaczynały się robić coraz bardziej ciężkie, powoli je zamykałam gdy usłyszałam pukanie w okno. Oczy mi się od razu otworzyły, i od razu  zerwałam się na nogi. Spojrzałam w stronę okna, to tylko ptak, dokładniej wrona. Podeszłam do okna, otworzyłam je po czym odgoniłam ją. Odleciała, nie zdążyłam się odwrócić a poczułam dwie zimne dłonie uniemożliwiające mi ruch. Zaczęłam się wyrywać, kopać mojego napastnika, lecz to nic nie dało.
Był on zbyt silny, wtedy osoba trzymająca mnie odwróciła mnie tak że mogłam zobaczyć twarz tej osoby. Był to mężczyzna wyglądał na 22 lata, i wtedy sobie wszystko przypomniałam to co się stało w metrze to ten sam mężczyzna. Tylko jego rysy twarzy były bardziej zaostrzone a włosy dłuższe. Był ubrany w czarno czerwony
płaszczbył coraz silniejszy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PRZEPRASZAM, BARDZO PRZEPRASZAM! Za spóźnienie, wiem post miał być wczoraj ale mieliśmy niezapowiedzianą wizytę rodziny i nie miałam przez to czasu na napisanie tego. Przepraszam was I jak podoba się rozdział? Piszcie w komentarzach :)  I jeśli coś wam nie podoba się to to też napiszcie a w następnym rozdziale zwrócę na to uwagę, ok? Kocham was.
Wasza Kurenai.

czwartek, 2 października 2014

Powrót!

Hej, kochani!
Więc jak widzicie wróciłam z sanatorium. Obiecuję że nowy rozdział pojawi się jutro (03.10). Więc spodziewajcie się jutra kontynuacji. To tyle, kocham was.

Wasza Kurenai x

wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział IV "Czarnowłosy"

-Gotowa?- nie
-Tak-Nie wcale że nie, absolutnie i niezaprzeczalnie nie. Hatake na chwilę oderwał jednak swoją rękę i wyciągnął coś z torby w której znajdowały się moje "normalne" rzeczy. Była to czarna mini torebka która z tego co widziałam na wystawie i oczywiście na Kakashim to nosi się ją na nodze
-A to prezent powitalny-podał mi ją a ja odebrałam prezent po czy rzuciłam się na jego szyję. Przytuliłam się do niego z całych sił , zrobił tak wiele dla mnie a teraz jeszcze to.
-Dziękuję- szepnęłam, byłam tym wzruszona. Gdy nasz uścisk się poluźnił ja się odsunęłam i założyłam przed chwilą otrzymany prezent. Kakashi położył z powrotem rękę na klamce drzwi i powoli przekręcił gałkę od drzwi przy tym ruchu zapukał do drzwi i nie otworzył ich do puki  nie usłyszał krótkiego rozkazu "wejść". Przemknęłam ślinę i wzięłam głęboki oddech aby się uspokoić, gdzieś tam s środku nie bałam się ale czułam gniew i wściekłość. Ale to tak jakby nie byłam ja może to właśnie był on? Był to demon? Gdy już chciałam przekroczyć próg drzwi poczułam coś poczułam to samo co tamtej nocy. Nie to nie może być prawda, Kakashi mnie nie oszukał! NIE! Spojrzałam na niego licząc że coś spostrzegę. Nie myliłam się przymrużył oczy też to poczuł?  Jego ręka zablokowała mi przejście. Czy on mnie chroni? Czyli jednak, jest po mojej stronie. Drogą wolną ręką odsłonił swój ochraniacz na czoło. On miał bliznę która wyglądała tak jakby ktoś go kiedyś przeciął czymś ostrym po oku. Lecz jego oko wciąż pozostawało zamknięte.
-To iluzja- szepnął tak abym tylko ja usłyszała-od tyłu podam ci broń abyś w razie czego mogła się obronić- dodał i od razu po tym zrobił to co powiedział chwilę temu. Po kształcie myślałam że to kunai, skąd wiem że coś takiego istnieję? W mojej starszej siostry pokoju kilka było i mi tłumaczyła co to, i jak się tego używa. Wtedy było dla mnie to nie użyteczną informacją ale w tej chwili dziękowałam za to Bogu. Kakashi uformował jakaś pieczęć i swoją rękę uniósł tak aby znajdowała się przed moją głową.
-Uwolnienie-powiedział po czym ujrzałam zupełnie inne miejsce był to las a na około nas było z 10 ninja. Hatake bez problemu zabrał się za pierwszych, jego oko się otworzyło. Ono było czerwone, i wyglądało to jakby pomagało by mu to w alce. Ja nie wiedziałam co zrobić. Stałam jak słup do puki jeden z naszych przeciwników się na mnie nie rzucił ja spanikował i w tym monecie czas jakby się zatrzymał a ja znów trafiłam do zupełnie innego miejsca był to mokry tunel. Woda która była w nim sięgała mi  trochę powyżej kostek. Po jednej stronie tunelu gdzieś w oddali świeciło się światło, a światło najprawdopodobniej równa się wyjście więc poszłam w stronę światła. Niestety zamiast wyjścia trafiłam do jakiegoś pomieszczenia które było ogromne nie było w nim nic oprócz kilkunastu pochodni i wielkich drzwi z stali albo czegoś podobnego no niej. Wyglądały jak drzwi od więzienia ale na samym środku nich znajdowała się kartka a na niej był taki sam znak a raczej pieczęć jak na moich plecach.
-H-halo? Jest tu ktoś?- Zapytałam przerażona,
-Pomogę ci-usłyszałam przeraźliwy głos zza drzwi- ale rób to co ci powiem bo inaczej nie uda nam się to- tajemniczy głos kontynuował ja tylko potaknęłam i w tamtym momencie ujrzałam wielkie żółte oczy i ogromnego wilka leżącego jakby znudzonego, z skrzyżowanymi łapami na których miał opartą głowę a jego oczy obserwowały moją postać.
-Teraz wrócisz tam i odbijesz się o drzewo na godzinie trzeciej po czym zaatakujesz tym kunaiem tamtego ninja- tłumaczył
-Ale, ale ja nie potrafię- Odpowiedziałam jąkając się. Byłam pewna że to ten głos który czasem słyszałam to on to jest demon. On tylko pokręcił przecząco głową
-Pomogę ci, ale musisz się mnie słuchać!-powiedział głosem którego nie umiem do końca opisać. Był on stanowczy ale wyczułam w nim zmartwienie? Tylko o co się martwił?
-Ostatnie pytanie- zaczęłam s jego wielkie czerwone oczy spojrzały prosto na mnie- dla czego mi pomagasz?- Zapytałam a ogromny wilk odwrócił swoje spojrzenie w inną stronę. Ukrywał coś. Po chwili jednak znów spojrzał na mnie ale z przymrużonymi oczami.
-Jesteś głupia?!- krzyknął a moje serce zaczęło bić sto razy szybciej-Tam się toczy walka a ty tu chcesz gadać?! Wynocha!-przy ostatnim słowie zamknęłam oczy a gdy je otworzyłam byłam znów tam na polu bitwy.
-Schowaj kunaia, i biegnij w stronę drzewa po prawej stronie, skup całą siłę jaką masz w sobie i przenieś ją do stup potem wejdź na drzewo tak jak byś chodziła gdy powiem już odskoczysz od niego i wyciągniesz kunaia po czym wbijesz go w w przeciwnika- nakazywał demon słyszałam go w myślach. Jego głos się nie zmienił nadal był zdenerwowany.
-Hai- powiedziałam w myślach licząc na to że on to słyszy. Schowałam kunaia do mini torebki która dostałam od Kakashi'ego, wróg był coraz bliżej zaczęłam biec w stronę drewna skupiłam się na stopach tak jak nakazywał wilk. Nagle poczułam przypływ nieznanej mi siły, to jest to, to jego pomoc, czułam to. Gdy byłam przy drzewie wszystko działo się tak szybko. Jednak kontem oka spojrzałam na Kakashi'ego walczył z całych sił ale było siedem na jednego. Nawet nie zauważyłam kiedy ale wbiegłam na drzewo.
-Już!- usłyszałam krzyk w mojej głowie. Zrobiłam to co mi mówił wcześniej czyli odepchnęłam się z całych sił tak że zrobiłam salto w powietrzu. Gdyby nie czakra? Tak to chyba ujął Kakashi, wiec gdyby nie czakra demona nie udała by mi się żadna z tych rzeczy. Jestem tego pewna. Poprzez adrenalinę nie zauważy nawet tego jak wbiłam kunaia w plecy mojego przeciwnika.
-Teraz szybko sprawdź co ma w torbie-usłyszałam głos w mojej głowie wiec to co usłyszałam zrobiłam. Mężczyzna na udach miał pasek a na nim torbę otworzyłam ją i sprawdziłam rzeczy które w niej miał
-są tu jakieś dwie szare kulki, jeden zwykły kunai i trzy z jakimiś doczepionymi notatkami- opisywałam to co widziałam, chwilowo zapadł cisza w mojej głowie lecz szybko dostałam odpowiedź
-Szare? Rzuć nimi w stronę Kakashi'ego!- nie wiedziałam co one spowodują więc z lekkim zamachaniem rzuciłam je. Można to nazwać "kredytem zaufania"  bo naprawdę się wahałam co do tego. Gdy tylko szare kulki uderzyły o ziemie wydostała się z nich zasłona dymna. Ktoś jednak z niej wyskoczył i chwycił mnie za rękę, z strachu podskoczyłam ale po sekundzie zorientowałam się że to Hatake. Bez słowa, jego ręka na zmieniła położenie teraz i wylądowała na moim biodru. Co on sobie wyobraża? Lecz z minuty na minutę wszystko było jasne, szarowłosy drogą rękę położył pod moje kolana a ja uniosłam się w powietrzu. On tylko spojrzał przez ramię jak się ma sytuacja, lecz mi tej możliwości nie dał. W mgnieniu oka znajdowaliśmy się na gałęzi  drzewa które było najbliżej. Potem już robił to samo tyle że w biegu. Gdy kończył się las usłyszałam tylko od niego "uwaga" po czym na chwilę sama leciałam w powietrzu, Kakashi przerzucił mnie tak że teraz ja byłam na jego plecach, jego ręce były pod moimi kolanami a ja trzymałam się go za szyję. Gdy wylądowaliśmy na ziemi nie stracił swojego szybkiego tępa, rzekła bym nawet że przyspieszył. Znajdowaliśmy się na jakiejś małej polanie ale z daleka były widoczne mury wioski.
- Jest ich za mało więc nie przekraczają murów- wyjaśnił, to jak on szybko biegł nie opisuję żadne słowo. Znajdowaliśmy się już w połowie drogi gdy w mojej głowię usłyszałam słowa " nad tobą, kunai" wiedziałam o co chodzi szybkim ruchem wyciągnęłam i rzuciłam w górę, od razu usłyszeć można było dźwięk obijającego się kunaia o kunai. Nie tak jakby nie ja rzuciłam w mojej ręce nagle pojawił się ta "moc" od tego tam w środku mnie. Kakashi cały czas biegł co sił w nogach aby dobiec do wioski. Byliśmy już niedaleko gdy nagle jakiś czarnowłosy chłopak w moim wieku wyskoczył zza murów i zaczął biec w naszą stronę. On jest dobry czy zły? Spojrzałam na twarz Kakashi'ego a ten się uśmiechnął delikatnie na widok chłopa, co oznacza to że to wsparcie. Czarnowłosy minął nas i zajął się naszymi wrogami. Odwróciłam głowę tak aby widzieć co on robi. Był niesamowity wyjął zza pleców ostrze i ono mu wystarczało, potem zniknął mi z pola widzenia gdyż byliśmy za murami wioski.
-Kakashi a co z nim?- spytałam, pokazując palcem za siebie. Miałam na myśli chłopaka który przybiegł nam na pomoc. Odchodząc od tematu zaczynam mieć dość uczucie że czegoś nie wiem, a nie wiem i nie znam praktycznie niczego.
-Poradzi sobie i uwierz mi zaraz tu przyjdzie- jak Hatake powiedział tak się stało. Nie minęła minuta a czarnowłosy stał obok nas.
-Wpadłeś w małe kłopoty Kakashi-sensei?- powiedział lekko zachrypniętym głosem. Dopiero teraz mogłam się mu przyjrzeć. Miał smukłą ale umięśnioną sylwetkę, czarne jak smoła oczy, czarny t-shirt i w tym samym kolorze luźne spodnie.
- Tak jakby, więc dzięki za pomoc Sasuke. Masz dzień wolny?- zapytał mężczyzna który jeszcze przed chwilą mnie trzymał na plecach. Wiec ten chłopak ma na imię Sasuke, po jego sposobie ubrania mogę stwierdzić nie należy raczej do jakiś wesołych ludzi ale cóż nie ocenia się książki po okładce.
-Jak widać-mruknął, po czym westchnął.
-W takim razie przepraszam cię za kłopot- tłumaczył się Kakashi-my musimy już iść do biura Hokage- dodał Hatake na co Sasuke odwrócił się i podniósł rękę na znak pożegnania.
-Pa Sasuke- powiedziałam a chłopak odwrócił delikatnie głowę na te słowa i uśmiechnął się pod nosem. Po tym wraz z Kakashim poszliśmy do biura Hokage. Tym razem tego prawdziwego. Tsunade po pytała mnie o to czy rozmawiałam już kiedyś z demonem? Czy daje mi jakieś znaki? I tego typu rzeczy. Odpowiadałam jej zgodnie z prawdą i opowiedziałam o tym co się działo na polu walki.
-Kakashi napiszesz mi potem raport z misji, masz tydzień i nie spóźnij się z nim tak jak masz to w zwyczaju! Wrócisz z nią do jej świata a pod koniec tygodnia znów przyjdziecie tutaj. U niej będzie bezpieczniej.- tłumaczyła, wydawał się być nawet spokojna i miła pomimo tego że jest Hokage, myślałam że będzie tu ktoś bardziej krzykliwy i surowy.
-Hai- Odpowiedział towarzyszący mi mężczyzna, po czym wyszedł z pomieszczenia a ja zrobiłam to samo. Trwała Po miedzy nami cisza. Ja czując się nadal nieswojo w nowej sytuacji spuściłam głowę a moje oczy koncertowały się  na podłodze, ciemne drewno idealnie komponowało się z kremowymi ścianami. Ta sytuacja nie była by dla mnie taka niekomfortowa gdyby nie fakt że jedna osoba ma być ze mną 24 na dobę, potrzebuję chwili samotności teraz gdy to ja jestem punktem zainteresowania.
-um.. Mówiłeś że w wiosce jest bezpiecznie?- postanowiłam zaryzykować i zacząć ten temat i spojrzałam na Kakashi'ego. Ten jak zwykle czytał jakąś książkę lecz na moje słowa odwrócił od niej wzrok.
-Tak, za dużo w niej ninja. Ale o co chodzi?- już domyślił się że chodzi mi o coś konkretnego, a tylko westchnęłam. Zaczęłam to i skończę.
- Wiem że masz mnie chronić i pilnować ale potrzebuję chwili samotności żebym mogła to wszystko przemyśleć, rozumiesz?- zapomniałam a on się przez chwilę zastanawiał. Naprawdę liczyłam na zrozumienie z jego strony. Wąchał się i to było widać.
-Dobra, ale niech ci nawet nie przyjdzie do głowy wystawianie choć by nosa poza mury- Byłam szczęśliwa jak nigdy do tąd, było to tylko małe zwycięstwo ale miało ono dla mnie wielkie znaczenie.
-Dziękuję jesteś najlepszy- powiedziałam z radością i uśmiechem wymalowanym na twarzy, najwyraźniej był on zaraźliwy bo mój towarzysz też się uśmiechnął.
-Masz zegarek?-spytał, na co ja tylko potaknęłam-jest 11 o 14 spotkamy się tutaj, pod siedzibą Hokage- znów potaknęłam po czyn rzuciłam krótkie "do zobaczenia później" i poszłam w stronę wyjścia po czym skręciłam w stronę parku.
Był bardzo blisko biura, a ja uwielbiałam siedzieć na lub pod drzewami. To były miejsca na których się najlepiej myśli. Szłam szukając odpowiedniego drzewa, jedne były za niskie a inne za wysokie, moją uwagę zwróciła prawie nie widoczna ścieżka, naprawdę byłam ciekawa do kąd prowadzi. Postanowiłam więc sprawdzić to, skręciłam wiec w prawo bo właśnie po tej stronie się znajdowała i szłam spokojnym tempem tam do kąd ona mnie prowadziła. Gdy ścieżka się skończyła ujrzałam coś wspaniałego. Drzewo idealne do siedzenia na nim, stojące tuż obok dość dużego oczka wodnego na którym pływały kaczki, a gdzie nie gdzie leżały liście które powoli zaczynały opadać ze względu na jesień. Podeszłam do drzewa i z małą trudnością na nie weszłam. Gorzej będzie z schodzeniem, pomyślałam. Co teraz gdy moje dotychczasowe życie nigdy nie będzie już takie same ? Boję się tego, boje się zmian które nadchodzą. Długiego czasu na rozmyślanie nie miałam gdyż po chwili usłyszałam kroki zbliżające się. Czekałam tylko na to by zobaczyć kto to jest, nie musiałam czekać. Zza krzaków które zasłaniały to piękne miejsce wyłonił się czarnowłosy chłopak, tak to był ten sam który ukatował nam życie wtedy na polanie. Był zaskoczony faktem że tu byłam. Miał na sobie te same ubrania teraz jeszcze miał na sobie bluzę o dziwo w niebieskim kolorze. Nie wiem co się stało ale było widać że jest smutny.
-Co tu robisz? - spytał. W jego głosie nie dało się wyczuć żadnych uczuć.
-Przepraszam, przypadkowo znalazłam to miejsce, a potrzebowałam ciszy i spokoju do przemyślenia parę spraw- odparłam. Nie chcę nikomu przeszkadzać, postanowiłam zejść z drzewa, lecz los chciał mnie upokorzyć bo moja noga była źle ustawiona przez co straciłam równowagę. Przez chwilę znajdowałam się w powietrzu, zamknęłam oczy będąc gotowa na uderzenie, lecz to nie nastąpiło. Zamiast tego poczułam ciepłe ramiona łapiące mnie. Mój oddech był nie spokojny, oddychałam głęboko ale krótko, innymi słowy nadal przezywałam tą sytuację. Chłopak nadal mnie trzymał w ramionach niczym ci faceci na filmach trzymające swoje panny młode. Ukucnął i   powoli oparł mnie o drzewo. Moje oczy nadal były mocno zaciśnięte a oddech nie uspakajał się.
-Hej, otwórz oczy jesteś już bezpieczna, widzisz nic się nie stało- powiedział uspakajającym głosem, teraz był on inny było w nim czuć troskę i był on ciepły. Zrobiłam to o co mnie poprosił, gdy nasze spojrzenia się spotkały mój oddech się powoli uspokoił. Wiatr zawiał a mnie przeszły ciarki. Przez co znów na chwilę przymrużyłam oczy
-zimno ci?- przestraszyłam go tym upadkiem, to widać. Jego podejście do mnie się bardzo zmieniło. Z zamyślenia wyrwał mnie dotyk jego bluzy na moim ciele.
-Dziękuję uratowałeś mnie już trzy razy- uśmiechnęłam się ciepło. Wydawał się miłą ale dość tajemniczą osobą.
-Jak to trzy razy?- Zaciekawiłam go. On swoim wzrokiem rejestrował każdy centymetr mojego ciała. Trochę krępujące.
- Raz gdy za mną i Kakashim biegli tamci ninja-chłopak potaknął, i usiadł przy mnie -Drugi raz gdy przed chwilą prawie spadłam-kontynuowałam-i teraz przed zamarznięciem. Ale wiesz że tego nie musisz robić?- Wolałam się upewnić że się do niego nie przymusza. Chłopak westchnął.
-Spokojnie, mi jest ciepło. A no właśnie widzieliśmy się już a ja nawet nie znam twojego imienia- delikatnie się uśmiechnął, muszę przyznać że niepotrzebnie go oceniłam.
-Yakomi Hishi- podałam mu rękę. On odwzajemnił gest, wiem że raz już usłyszałam jego imię ale nie pamietam go.
-Sasuke, Sasuke Uchiha- przedstawił się a nasze ręce się ścisnęły po czym miały się puścić ale  Sasuke wstał i pociągnął mnie za sobą- choć bo mi tu zamarzniesz, pójdziemy w jakieś ciepłe miejsce- szybko powiedział, a ja się otrzepałam z ziemi. I ruszyłam z nim, co było trochę dziwne bo najwyraźniej nie zamierzał on puścić mojej ręki. Szliśmy w ciszy, jednak człowiek idący obok  mnie postanowił to przerwać. Usłyszałam melodyjny śmiech, a mój wzrok padł na jego twarzy. Jego oczy były inne radosne, włosy były w nieładzie przez wiatr który nadal wiał, idealny nos i pełne usta które każda dziewczyna pragnęła by pocałować. Dopiero teraz zauważyłam że chłopak śmieje się ze mnie.
-Mam coś na twarzy?- spojrzałam na niego pytająco, chwilę potem Uchiha się uspokoił i spojrzał się na mnie.
-Nic po prostu jesteś taka mała- rzeczywiście jestem strasznie niska, mam metr sześćdziesiąt, a chłopak był naprawdę wysoki.
-Ej, jestem po prostu niska- oburzyłam się, ale Sasuke najprawdopodobniej to jeszcze bardziej rozśmieszyło. A ja się zarumieniłam.
-Tak, tak mała co tylko chcesz- na te słowa uderzyłam go po "przyjacielsku"pięścią w klatkę piersiową- Ała! To bolało- czarnowłosy udał ból i chwycił się za miejsce mojego "uderzenia". Ja jedynie
wywróciłam oczami. Wyszliśmy z parku i poszliśmy do jakiejś kawiarenki, ludzie po drodze byli zaszokowani. Ale nie mną, tylko moim towarzyszem. Tak jakby nigdy nie pokazywał się z kimś albo nienawidził wszystkich. Nie rozumiem o co tu chodzi ale szłam dalej nie pytając o nic. Gdy byliśmy w środku kafejki chłopak zamówił dwie porcje kakao, tak jakby mi czytał w myślach. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Wskazywał on 12:23 miałam jeszcze czas i to z spokojem. Usiadłyśmy przy szybie, tak że mogłam widzieć co się dzieję na ulicy. Zerknęłam na osobę siedzącą naprzeciwko mnie, nie znam go a jest dla mnie jak brat.
-Sasuke?- zawołałam go a ten spojrzał na mnie pytająco- co powiesz na grę dwadzieścia pytań? Znaczy bo ja cię prawie nie znam- chciałam ciągnąć ale jego głos mi przerwał.
- Dobra, ale grany do dziesięciu- ucieszyła mnie jego odpowiedź- Zacznij- rzucił.
Chymm.. O co go zapytać? Może coś normalnego na początek.
-Ile masz lat?- nie zdążył odpowiedzieć bo kelnerka podeszła do nas i dała nam nasze zamówienie, oczywiście spytała się czy coś jeszcze nam potrzeba ale równo z Sasuke odpowiedzieliśmy że nie, więc kobieta odeszła potem chichocząc coś do swojej przyjaciółki o tym że " Sasuke się do niej odezwał" widać że był tu znany ale nie zwracał na to uwagi.
-Osiemnaście - wyrwał mnie jego głos z zamyślenia. Spojrzałam na niego.
-Co?- trochę zmieszana spałam.
-Osiemnaście, odpowiedź na twoje pytanie- powtórzył- A ty? Ile masz lat?- poczułam się trochę głupio, był starszy od mnie.
-Szesnaście- zarumieniona odpowiedziałam. Noce przeklinam ten dzień, dziś to już chyba setny raz a ja zazwyczaj tego nie robię.
-Masz rodzeństwo?- w tym monecie szczęka osiemnastolatka się zacisnęła, tak samo jak jego ręce. Przełknął ślinę i zamknął oczy. O nie, co ja zrobiłam? Zdenerwowałam go. Ale nie chciałam.
-Nie-rzucił, ostrym głosem. Walczył sam z sobą, nie wiem o co chodzi ale nie chciałam naciskać.Po kilku minutach uspokoił się, i graliśmy dalej. Dowiedziałam się takich rzeczy jak to że mieszka sam, ma przyjaciela o imieniu Naruto , że ma dość jakiejś blondynki która za nim lata  i to że jestem inna bo jak na razie nie ślinie się na jego widok. Był przyjazny. Spojrzałam na zegar który wskazywał godzinę 13:53. O nie.
-Sasuke przepraszam ale o 14 obiecałam że będę pod biurem Hokage.- Czarnowłosy tylko potaknął głową i wstał podając mi swoją bluzę.
- Odprowadzę cię, znam skrót, główną drogą się spóźniasz-powiedział, podszedł do kasy zapłacił po czym wyszliśmy. Jego bluza pachniała wspaniałymi perfumami. Tak podoba mi się zapach męskich perfum. Zapięłam ją i szłam dalej. Drogą minęła w ciszy, kilka dziewczyn westchnęło na widok mojego towarzysza a na mnie spojrzało się ostrym spojrzeniem. Teraz wiedziałam o czym mówi w kawiarni. Zanim się obejrzałam byłam w centrum pod siedzibą Tsunade.
Hatake właśnie szedł w naszą stronę.
-Cóż dziękuję za ten czas spędzony razem- dałam mu buziaka w policzek, on był dla mnie jak brat o którym zawsze marzyłam. Starszy barat, który obroni cię przed wszystkim. On w szoku zaniemówił, nie spodziewałam się takej reakcji ale cóż- Wiesz co? Pomimo tego jak krótko się znamy to mogę powiedzieć że jesteś moim przyjacielem- Uśmiechnął się, był to jeden wielki szczery uśmiech - a i bluza- Już miałam ją rozpiąć kiedy jego dłoń zablokowała to.
-Jest zimno, zamarzniesz mała. Zostaw ją mam jeszcze dużo innych- To było uroczę. Moja ręka opadła zostawiając zamek bluzy.
-"Mała" to moje nowe przezwisko?- on tylko się zaśmiał, i poklepał mnie jak dziecko po głowie i pokiwał głową na tak. Po chwili Kakashi był już obok nas.
-O, cześć Sasuke. My musimy już iść.- powiedział gdzieś mu się spieszy? Uchiha podszedł do mnie przytulił i mnie mocno, ale to nie był zwykły uścisk. To było coś jak nie zostawiaj mnie. Po chwili jego ciepło znikło a ja usłyszałam krótkie "pa" po czym się odwrócił i poszedł najprawdopodobniej w stronę swojego domu.
- To dziwne, zazwyczaj jest cichy, nie odzywa się, nie cieszy. Jest wrakiem człowieka. A przy tobie się zmienił od kąd pamiętam uśmiechnął się może trzy razy i to ledwo widocznym uśmiechem. A teraz promieniał radością-Stwierdził szarowłosy. To okrutne, biedny Sasuke. Mam nadzieję że go zobaczę jeszcze nie raz. Hatake wyprowadził mnie do pustego miejsca, ja chwyciłam jego ramię a on zajął się pieczęciami. Zamknęłam oczy, poczułam wiatr a gdy je otworzyłam byłam w domu, a dokładniej w moim pokój. Kakashi zdjął plecak którego wcześniej nie zauważyłam i wyciągnął z niego książkę otworzył na zaznaczonej stronie, po czym podał mi ją.
-Zaczynamy lekcję pierwszą. Chackra i pieczęcie- Spojrzałam na niego z politowaniem. Jak on po tym wszystkim co dziś się wydarzyło stwierdzić że to idealny czas na naukę?!
-Serio? Chcesz mnie teraz uczyć?- ten z kamienną twarzą pokiwał głową na tak. Dobra zaczynam się go bać. Wyciągnęłam kartki i zaczęłam pisać to co mi dyktował.
" Czakra- jest niezbędna nawet do najbardziej podstawowej techniki, polegającej na formowaniu fizycznej energii,znajdującej się w każdej komórce ciała oraz energii duchoweuzyskanej z ćwiczeń i doświadczeń. Kiedy zostanie uformowana, może zostać skierowana, układem krążenia czakry, który jest dla czakry tym, czym dla krwi jest układ krwionośny, do dowolnego z punktów wyzwalania czakry *   " napisałam słowo w słowo. Osoba dyktująca mi to wyglądała na coraz bardziej zmęczoną. Zapomniałam o tym że mu coś obiecałam.
-Kakashi, obiecałam ci że odpoczniesz. Na dziś koniec lekcji a ja nauczę się z książki pieczęci, obiecuję. Ale ty prześpij się, bo nawet gdyby tu miała by być walka to nie miał byś sił- tłumaczyłam mu, on spojrzał się na mnie.
-Masz rację, ale  masz się ich nauczyć i  sprawdzę cię potem- próbował udawać groźnego ale podczas swojej wypowiedzi ziewnął chyba z trzy razy. Położył się na moim łóżku i zasnął od razu. Uczyłam się tych pieczęci aż do godziny 23 bo wtedy zasnęłam.
Rano gdy się obudziłam była 6:01 a mój budzik nie dawał mi spać. No tak przecież dziś poniedziałek. Wyłączyłam budzik i podniosłam się z łóżka. Zaraz co ja tu robię? To był tylko sen? Dla czego Kakashi'ego tu nie ma? Zaczęłam nerwowo obracać się po pokoju. Moje oczy zatrzymały się na bluzkę wiszącej na krześle. Nie należała do mnie lecz do Sasuke. To był nie zbity dowód na to że nie oszalałam. Nie minęła minuta a przez okno wszedł Hatake z jakimiś dziwnymi kulkami na patyku, które jadł.
-Dzień dobry- powiedział, a ja tylko ziewnęłam i powiedziałam "smacznego" .
Wyciągnęłam jakiś biały t-shirt z szafki i zwykłe jeansowe rurki z szafy po czym poszłam pod prysznic. Umyłam się, zrobiłam delikatny makijaż a włosy uczesałam w wysoką kitkę. Gdy wyszłam z łazienki była już siódma. Szybkim tempem spakowałam się do szkoły, i zeszłam na dół. Gdzie czekało na mnie śniadanie, i o dziwo moja siostra, która już jadła. Dołączyłam do niej.
-Dziś ja cię powożę- powiedziała, rzadko rozmawiamy a gdy już to robimy to zazwyczaj czuję się tak jak teraz, czyli niezręcznie. Dokończyłam śniadanie i wraz z Tsuki** opuściłam dom i ruszyłam do szkoły. Droga jak zwykle minęła w ciszy, bo z moją siostrą inaczej się nie dało. Byłyśmy jak ogień i woda, dosłownie. Nawet nigdy nie usłyszałyśmy tego co rodzeństwo słyszy zazwyczaj czyli że jesteśmy podobne. Wysiadłam z auta, rzuciłam szybko "pa" i poszłam do szkoły. Jestem niewiarygodnie niewyspana, a mam się jeszcze uczyć. Jeżeli ci ninja mnie nie wykończą to sama to zrobię. Nie zdążyłam jeszcze podejść do klasy a już dziewczyna o wiśniowych włosach rzuciła się na mnie przytulając mnie. 
-Hej, Mika-Przywitałam się. Mika odsunęła się od mnie i spojrzała na nie dziwnie.
-Czyja ta bluza? O Boże Yakomi spotkała się z chłopakiem!- Sasuke przeklinam dzień w którym wybrałeś te mocne perfumy. Cholera co ja mam jej powiedzieć? Myśl Hishi, myśl..
-Ach to?- pokazałam na materiał bluzy- To..To mojego kuzyna-powiedziałam licząc na to że mi w to uwierzy. Jestem kiepska w kłamaniu, ale nie muszę tego robić codziennie, ja nie kłamie, cóż choć dotychczas żyłam w kłamstwie.
-Tak, tak mi takich kitów nie wciśniesz. Ale choć bo się spóźnimy na sprawdzian z matmy- powiedziała. Co?! Kompletnie o tym sprawdzianie zapomniałam, uczyłam się pieczęci a nie wzorów na ten sprawdzian. Zabiję Kakashi'ego, obiecuję. A tak właściwie to gdzie on jest? Muszę go znaleźć.
-Idź, ja zaraz przyjdę -dziewczyna zrobiła to a ja zaczęłam się nerwowo obracać nie wiedziałam gdzie jest teraz Hatake. Wyszłam przednim wejściem i zauważyłam szare włosy które włamały wszelkie prawa fizyki, mogły one należeć tylko do jednej osoby. Podbiegłam do niego a on był tak zaczytany w swojej lekturze że nawet mnie nie zauważył. Odkaszlnęłam a ten dopiero wtedy zwrócił na mnie uwagę.
-Posłuchaj mam teraz sprawdzian z matematyki, więc idę do klasy idziesz też?- spytałam. Kakashi wstał z ławki i poszedł razem ze mną do klasy. Czułam się dziwnie mijając tych wszystkich ludzi którzy go nie widzieli, byli nie świadomi życia, tak samo jak ja jeszcze dzień temu. Weszłam do klasy gdzie już ludzie z mojej klasy zaczęli się zbierać. Usiadłam na swoim miejscu przy oknie a szarowłosy stanął obok mnie. Nie minęło pieć minut jak usłyszałam dzwonek a w klasie znalazł się nauczyciel.
-Oto sprawdzian, nie toleruję ściągania, rozmów, odwracania się a na pytania nie odpowiadam- każdy w tej klasie znał to zdanie na pamięć. Profesor rozdał sprawdzian, na mojej ławce również nie zabrakło tych trzech stron męki. Podpisałam kartkę, po czym przyglądałam się każdemu zadaniu z osobna ale nic nie zrobiłam. Zadania były na dwóch stronach a trzecia to brudnopis.
-Nie nauczyłaś się?- usłyszałam głos należący do Kakashi'ego. Jak mam mu odpowiedzieć skoro trwa test? Jeżeli tylko spróbuję to nauczyciel zabierze mi test. Obróciłam dwie kartki i w brudnopisie napisałam "Nie miałam kiedy, uczyłam się pieczęci!" Ninja stojący za mną westchnął, najprawdopodobniej było to spowodowane poczuciem winy.
-Pomogę ci, ale będziesz odpowiadać na moje pytania . Jak nazywa się ta pieczęć?-uformował jedną z rąk. No dalej przecież wiesz. "Smok".Napisałam a osoba stojąca za mną poszła do nauczyciela i zajrzała mu przez ramię, po czym wróciła do mnie i podyktowała mi odpowiedź. Tak to ja mogę zdawać maturę! 
-A to ?- znów uformował inną pieczęć, cholera to jest to czego nie mogłam zapamiętać to był.. "Wąż".Znów poprawna odpowiedź. Było warto się ich uczyć. Napisałam tak jeszcze chyba sześć innych pieczęci poprawnie a dwie skopałam. Dalej już skończyły się zdania, Hatake jednak pochwalił mnie za to że się nauczyłam. Sprawdzian się skończył, tak samo jak potem jaki inne lekcję. Jak już skończyłam lekcje wyszłam wraz z Kakashim i Miką z szkoły a tam..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ohayo! Tak, tak nienawidzicie mnie. Chciałam się poczuć jak te wszystkie blogerki piszące FanFiction, przerywając w takim momencie. Przez to że wyjeżdżam stwierdziłam że napiszę jeden długi rozdział i oto powstał, pisałam go odkąd napisałam ostatni post dodałam więc takk.. trochę się z nim męczyłam. Jestem szczęśliwa bo mam już 4 komentarze! TAK DLA MNIE TO OSIĄGNIĘCIE. Zwłaszcza że blog nie powstał jakoś dawno. Nie będę was zanudzać że niedługo szkoła, bo z doświadczenia wiem że to jeszcze bardziej dołuję.
Za miesiąc niestety dopiero się pojawi nowy post :( Przykro mi, ale gdy wrócę spodziewajcie się nowego postu w każdy piątek! Bo zamierzam każdy wieczór spędzić na napisaniu choćby dwóch linijek. Za każdy błąd przepraszam .
Więc do zobaczenia za miesiąc :)
*Tekst został skopiowany z strony http://pl.naruto.wikia.com/wiki/Czakra
**Tsuki-Jeśli ktoś nie czytał zakładki "Bohaterowie" to już tłumaczę. Tsuki to imię starszej siostry Yakomi.

~Wasza Kurenai~

piątek, 8 sierpnia 2014

PRZECZYTAJ TO!

UWAGA!

Mam małe kłopoty z zdrowiem i 30 wyjeżdżam do sanatorium co oznacza że przez miesiąc nie będzie nowych postów :( Jednak przed wyjazdem zamierzam wstawić ROZDZIAŁ IV ale niczego nie obiecuję.
Przepraszam za kłopot.
Wasza Kurenai.

Rozdział III "Inny Kakashi"

-Nie ma za co- powiedział następnie dodał uśmiech ale był on szczery, nie udawany taki jak to robił wcześniej by zdobyć moje zaufanie. -Choć oprowadzę cię po wiosce- powiedział po czym chwycił mnie za rękę tak żebym szła z nim. Teraz mam pewność. To te samo ciepło i delikatność to ta sama czułość. To właśnie on mnie uratował i to od niego czułam  dobro.
-um.. Kakakshi wiem że nie miało być więcej pytań ale one są inne.- on idąc dalej spojrzał się na mnie a ja nawet nie spostrzegłam a jego ręka i ciepło znikło. Ten dalej się patrzył na mnie oczekując tego abym kontynuowała swoją wypowiedź- Bo..bo mnie zastanawia jedna sprawa, w sumie to dwie..- nie wiem dla czego ale jednak zaczęłam się wahać co do mojej kontynuacji.
-Jak to powiesz będzie ci lżej - zachęcał mnie Hatake. U mnie w myślach chodziły dwa słowa "powiesz to".
BoJaChciałaBymWiedziećCzemuNosiszMaskeIOchraniaczNaOku-powiedziałam z nerwów bardzo szybko nawet ja sama się do końca nie zrozumiałam
-Mogła byś powtórzyć? -zapyta. Dobra muszę się przełamać. Zrobię to!
-Ja bym chciała wiedzieć czemu nosisz ochraniacz na oku- powiedziałam powoli tak aby mnie zrozumiał. Ten zaczął się śmiać tak mocno że mi aż się zrobiło głupio. Gdy już się wyciszył to powiedział
-Naprawdę bałaś się o to spytać? Powiedzmy że moje drogie oko jest trochę inne ale o tym jutro, a ta druga rzecz?-zapytał ale zanim zdałam cokolwiek powiedzieć to on mi przerwał- Niech zgadnę maska?- powiedział nadal podśmiechując się,ja tylko potaknęłam  a on się zbliżył do mojego ucha
-a to już w swoim czasie- powiedział szeptem, znów sprawiał że się zarumieniłam a nie dość że to, to jeszcze nie umiałam się nawet ruszyć. Nic, nawet najmniejszego ruchu. On się powoli oddalił, a ja nadal stałam dopiero po chwili się mogłam ruszyć. Zaraz, zaraz byłam przez cały czas obok niego jak on zjadł ramen, nie to teraz jest ważne. Gdy się ocknęłam z zamyślenia siwowłosego nie było już obok mnie. Szedł spokojnym krokiem przed siebie, zaczęłam biec w jego stronę.
-Zaczekaj!- krzyknęłam a ten to zrobił, bez problemu dotarłam do niego. Wyglądał na bardzo zamyślonego.
-O czym myślisz?-spytałam. Nie lubię niezręcznej ciszy a tu właśnie taka panowała.
-Mam przeczucie że o czymś zapomniałem.-odparł szybko. Nawet nie spoglądając na mnie. Naprawdę był zamyślony jego oczy nagle się rozszerzyły
- Bingo!-powiedział przy czym skręcił w uliczkę i zaciągnął mnie do jakiegoś sklepu.
-Tym razem to ja mogę powiedzieć że wyróżniała to ty byś się z tłumu. A Hokage o tym pomyślała i dała mi pieniądze na ubrania dla ciebie.- Tak on ma rację to muszę przyznać ale nie mogła bym tego przyjąć nie wykorzystuje ludzi.
-Ja.. Nie wiem co powiedzieć ale nie mogę tego przyjąć nie wykorzystam was to nie w moim stylu- odparłam a ten przewrócił oczami.
-Co ty masz z tym wykorzystywaniem? To nie tak że mnie wykorzystujesz a poza tym hokage mnie zabiję Jeśli się dowie o tym że tego nie zrobiłem.-zaśmiał się.
-Jeżeli tak to przedstawiasz-powiedziałam,  a ten podszedł do kasjerki i poprosiło prywatną przymierzalnię. Ja podeszłam do wieszaków szukając czegoś co mi się spodoba, Hatake w tym czasie rozsiadł się na kanapie w naszej przymierzalni i wyciągnął książę którą następnie zaczął czytać. Ja szukałam czegoś co mi się spodoba ale patrząc  na niektóre z tych ubrań nawet nie wiedziała bym jak to na siebie założyć. Jedna z kasjerek zauważyła że mam mały problem z wyborem czegokolwiek, podeszła do mnie i spojrzała na mnie i zaczęła szukać czegoś.
- S?- spytałam o mój rozmiar a ja tylko potaknęłam. Wyciągnęłam kilka rzeczy po czym mi podała
-Widać że jesteś tu nowa, patrz to zakładasz tu-wzięła jedną z rzeczy i przyłożyli do mojej nogi -a to zakładasz na spodnie-gdyby nie ona stała bym w przymierzalni i bym patrzyła się na to i zastanawiała bym się jak to na założyć ale jednocześnie poczułam się głupio.
-Dzięki- powiedziałam do kasjerki i dopiero teraz zauważyłam jej dość nie naturalną urodę, miała ona krótkie różowe włosy, zielone oczy a jej ubrania były w odcieniu wiśni na jej głowie też widniał ochraniacz na czoło. Też była ninja? Zapytała bym Kakashi'ego ale gdy na niego patrze to od razu widzę że jest zmęczony, on tyle zrobił dla mnie muszę się mu jakoś odwdzięczyć. Wzięłam rzeczy od dziewczyny i się do niej uśmiechnęłam- Jeszcze raz dziękuję- powiedziałam, naprawdę byłam jej wdzięczna bo gdyby nie ona to nie wiem co bym tu zrobiła.
-Nie ma za co- Odpowiedziała- Sakura- Przedstawiła się i  wyciągneła rękę w moim kierunku, ja zrobiłam to samo.
-Yakomi- Sakura wydawała się bardzo miła. Ciekawe czy Kakashi ją zna, o cholera Kakashi! Odwróciłam się by zobaczyć co robi ten właśnie kończył czytać książkę.
-Przepraszam cię bardzo ale pogadamy innym razem, Kakashi zaraz tam zaśnie. - Tłumaczyłam się. Jej trwasz pomimo delikatnego spławienia nie zmieniła się wciąż się uśmiechała, wręcz bym rzekła że ten uśmiech stał się większy.
-No ja mam nadzieję że potem jeszcze się spotkamy- szybko rzuciła, a następnie się odwróciła i poszła do kasy. Ja ruszyłam w stronę przebieralni i przymierzyłam rzeczy, Sakura najwyraźniej miała miarę w oczach bo wszystko było idealnie dopasowanie beżowa gładka i przylegająca do skóry bluzka połączona z spodniami, na to czarna bluza która była luźna i sięgała mi nad pępek, rękawiczki z metalowymi nakładkami, a nawet buty czy spódniczka. Spojrzałam właśnie na nią spięta była też metalową nakładką, wyglądałam nie źle. Przejrzałam się po raz ostatni w lustrze po czym wyszłam z przebieralni a Hatake czytając książkę poparzył na mnie. Pomimo tego że miał maskę było widać że jego usta się rozchyliły. A ja wbrew samej sobie się zarumieniłam. On odłożył książkę i podszedł do mnie. Gdy był już wystarczająco blisko nachyliła się nad mną tak aby dosięgnąć do mojego ucha, po czym szepnął zachrypniętym głosem
-Jesteś piękna- Mówiłam że się zarumieniłam? teraz to pewnie wyglądam jak pomidor. Szybko odwróciłam głowę tak aby nie spostrzegł mojej reakcji na niego. Ten natomiast tylko się delikatnie zaśmiał widząc to co próbowałam ukryć.
- Choć pójdziemy zapłacić- powiedział idąc w stronę kasy, czy on sobie ze mną pogrywa ? Obiecuje że następnym razem go rozszarpię za taką akcie. Szłam za nim, on zapłacił i wyszedł. Szliśmy tak w ciszy. Nie lubię takich niezręcznych sytuacji więc postanowiłam to przerwać.
-Gdzie idziemy?- Tak to było pierwsze co mi przyszło do głowy, on spojrzał na mnie i szybko odpowiedział.
-Planowałem iść najpierw do biura Tsunade, to hokage. - Od razu wytłumaczył- A potem oprowadzić cię po wiosce.
-Nie zgadzam się- Bez zastanowienia zaprzeczyłam temu co on przed chwilą powiedział. Hatake spojrzał się na mnie zdziwiony i zdezorientowany .- Jesteś strasznie zmęczony i to widzi każdy Do biura pójdę ale potem odprowadzę cię do domu i tam musisz odpocząć, ty ledwo chodzisz. Ile nocy nie przespałeś?- Tłumaczyłam mu mój głos zaczynał brzmieć pretensjonalnie co szybko chciałam zmienić. Nie mam do niego wyrzutów bo mnie chronił ale widać że nie sypia zbyt dobrze.
-Nie ważne- Rzucił, a ja tylko westchnęłam.
-Ważne, i to nawet bardzo.- Powiedziałam ciepłym głosem, martwiłam się o niego, co można uznać za dziwne bo co dopiero go poznałam ale stał się on bliską mi osobą. - Jeżeli nie chcesz nie mów ale dziś zrezygnujemy z oprowadzania a ty pójdziesz spać. Jestem przecież w waszej wiosce jeżeli ktoś by mnie zaatakował to obiecuję że moim krzykiem cię obudzę a nawet i ludzi na końcu wioski- powiedziałam a ten się zaśmiał.
-Dobrze- zgodził się, nawet nie zaówarzyłam kiedy znaleźliśmy się w jakimś budynku. Kakashi zatrzymał się pod jakimiś drzwiami - Gotowa?- dodał, trzymając rękę na klamce. Nie.
-Tak.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dzień dobry, jak tam po nowym odcinku Naruto? Ja po prostu myślałam że oszaleje w czekaniu na niektóre postacie (stwierdziłam że nie będę spoileram i nie powiem na kogo) Wiem że ten rozdział krótki mi wyszedł ale nie miałam czasu go pisać, za każde potknięcie przepraszam i dziękuję za pierwszy komentarz motywujące. Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące bloga to śmiało piszcie obiecuję że odpowiem.
Pozdrawiam,
wasza Kurenai.

środa, 30 lipca 2014

Rozdział II "Zapoznanie"

Obudziłam się gdy przez okno prosto na moją twarz padały promienie słońca. Pamiętam że gdy miałam dziewięć lat często mówiłam że mają wyłączyć światło czyt.słońce.
Powoli otworzyłam oczy po raz kolejny po czym podniosłam się. Nagle wszystko mi się przypomniało. Spacer,porwanie, tajemniczy chłopak, uderzenie i ciepło rąk.  Zaczęłam się rozglądać po pokoju. Jak ja się tu znalazłam? Czy to był sen? Mój wzrok zatrzymał się przy drzwiach od mojego pokoju. Tam ktoś stał, to.. Nie możliwe. To był mężczyzna z mojego snu .. Tak to na pewno on .
- Obudziłaś się? Jak się uczujesz?- powiedział swoim ciepłym głosem. CO TY GADASZ?! NIE ZNASZ GO! ALE ZE MNIE IDIOTKA!
-K-kim ty jesteś? Co tu robisz? Kim byli ci ludzie? - jąkałam się lecz próbowałam powiedzieć to z odwagą... Nie wyszło mi.
W mojej głowie roiło się od pytań, nie wiedziałam od czego mam zacząć.
-Ty o niczym nie wiesz?- Zapytał najwyraźniej zadziwiony moją niewiedzą
-O czym bym miała wiedzieć?- Spytałam zaskoczona
-Umm.. Jestem Kakashi Hatake, ninja z wioski liścia. Mówi ci to coś?- odpowiedziałam na to zaciskając wargę i kręcąc przecząco głową. Wzięłam poduszkę usiadłam po turecku poduszkę położyłam pomiędzy nogi a głowę oparłam na czubku który znajdował się do góry, po tym czekałam na dalsze tłumaczenia.
-To może inaczej.. Czy nigdy wokół ciebie nie działo się nic dziwnego? Podejrzanego? Może słyszałaś jakieś głosy które tylko ty słyszałaś?- przez moje myśli przebiegło chyba z milion właśnie takich sytuacji za równo z dzieciństwa jak i z ostatnich dni. Czy on zna prawdę o mnie ? Coś o czyn nawet ja nie wiem? Z mojego zamyślenia wyrwał mnie głos Kakashi'ego  
-A może gdy byłaś na przykład zła to pogoda się zmieniła?- Nigdy nad tym nie myślałam ale teraz gdy to robię to, często gdy byłam zła zrywał się wiatr. W odpowiedzi pokiwałam głową na tak. Cała ta sytuacja mnie przeraża, a nawet boje się odezwać. Hatake delikatnie się uśmiechnął. Czy go bawi mój strach? A może mam się bać?
-Choć- mężczyzna powiedział wyciągając do mnie rękę.
-Gdzie?- spytałam zmieszana.
-Do odpowiedzi- odpowiedział szybko. Czy mogę mu zaufać? Sama nie wiem.
-A-ale..-zaczęłam zmieszana
-Co?-szybko rzucił
-Ludzie.. Oni chyba nie przywykli do widoku kogoś.. Ubranego.. Tak- Dopiero przed chwilą zauważyłam ze ma on na sobie czarne spodnie i bluzkę która była łączona z maską z tego samego materiału i     jego lewe oko bylo zasłonięte to samą chustą, miał jeszcze na sobie zieloną kamizelkę a na nodze jakaś torebkę?
-O to się nie martw tylko ty mnie widzisz, taka technika- co? O co chodzi?
-Technika?- spytałam
-Zobaczysz ale podczas drogi nie radzę ci się odzywać do mnie, bo będziesz "mówiła do powietrza".- Nie wiem czy to możliwe ale jednocześnie zrozumiałam i nie zrozumiałam tego co on do mnie powiedział. Ubrałam się  i wyszłam z domu idąc za chłopakiem. Ten zaś w odróżnieniu ode mnie czuł się swobodnie. Przez całą drogę panowała cisza a ja wpatrywałam się w każdy ruch chłopaka idącego przede mną. Czy mogłam mu zaufać? W końcu mnie uratował. Chyba jednak zaufanie mu to było jedyne wyjście dzięki któremu poznam prawdę. Nawet nie zauważyłam kiedy doszliśmy do lasu.
-Daj mi rękę - powiedział a do tego dodał uśmiech  co najprawdopodobniej miało spowodować wzrost mojej ufności lecz to się nie udało. Lecz i tak moja logika zaprzeczyła w wszystkim innym i zrobiłam to o co siwowłosy mnie poprosił. Ten zaś widząc moją niepewność delikatnie się zaśmiał.
-Nie bój się ale trzymaj mnie za ramie .. Mocno-zrobiłam to, ten spojrzał na mnie ja szybko odwróciłam spojrzenie w przeciwnym kierunku niż on,nie chciałam żeby zobaczył strach w moich oczach, skierował oczy znów przed siebie a następnie z rąk uformował jakieś dziwne kształty a ja zamknęłam oczy. Przez chwilę nie czułam nic, ale po tym poczułam świeże powietrze, usłyszałam chmar rozmów i w końcu gdy otworzyłam oczy ujrzałam zupełnie inne miejsce. Jakaś wioska. Znajdowaliśmy się chyba przy wejściu głównym była to wielka brama na której widniał taki sam znak jak na tym metalowym czymś na chuście Kakashi'ego.
-Um... Kakashi?- zaczęłam
-Tak?-bez zastanowienia rzucił
-Mam kilka pytań-ten machnął głową mówiąc żebym kontynuowała- po pierwsze jak my się tu znaleźliśmy? Po drugie gdzie jesteśmy? Po trzecie co to?-palcem wskazałam na chustę- I po czwarte co to za symbol?- ten jakby delikatnie załamany i rozśmieszony moją niewiedzą zaczął kręcić głową.
-Naleźliśmy się tu po prze technikę teleportacji, to jest moja wioska Konoha, to ochraniacz na czoło a ten symbol to znak wioski liścia czyli Konohy.-odpowiedział
Weszliśmy przez bramę a Kakashi machnął na powitanie ręką do osób które ją otworzyły. Ta cała wioska była piękna, ludzie wydawali się tu być mili i uśmiechnięci.
-Jak dobrze być w domu.-westchnął Hatake.
Weszłam z Kakashim przez bramę główną ten był bardzo zadowolony z powrotu do swojego domu.
-głodna?- zapytał jak zwykle z uśmiechem na twarzy.
-Nie -szybko rzuciłam lecz nadal byłam nieśmiała.
-Posłuchaj wiem że mnie nie znasz ale możesz mi zaufać ok? A poza tym wczoraj nie jadłaś kolacji a dzisiaj śniadania idziemy coś zjeść ,a tak miedzy nami to ja też jestem głodny- drogą część zdania powiedział ciszej, ja delikatnie się zaśmiałam przez co Hatake dostał jakiegoś błysku w oku jakby docenił to że zrobiłam następny krok do zaufania mu.Szliśmy w ciszy, pomiędzy ludźmi było słychać szepty typu ,,to ona" ,,nie zbliżaj się do niej" postanowiłam przerwać tą ciszę.
-Ummm.. Kakakshi?-zaczęłam, ten się na mnie spojrzał oczekując kontynuowania mojej wypowiedzi- o kim ci ludzie mówią?- w tym momencie wyglądał na zmieszanego, chyba nie wiedział co ma odpowiedzieć.
-Jak by to ująć..oni mówią o..tobie- jak to o mnie? Czy ja coś tym ludziom zrobiłam? Przecież ja ich nawet nie znam
-Jak to o mnie?-kolejne pytanie na które nie umiałam odpowiedzieć.
-Opowiem ci wszystko przy jedzeniu.- powiedział. Doszliśmy do jakiegoś mini baru z napisem ,,Ramen" Kakashi podszedł do baru i zamówił dwie porcje ramen,dopiero teraz zauważyłam że nie mam pieniędzy.
-Kakashi,bo.. Mamy problem- powiedziałam a ten spojrzał się na mnie pytająco-ja..nie mam pieniędzy ze sobą-Chłopak na te słowa się roześmiał, co w tym śmiesznego?
-Spokojnie ja stawiam- jak już ma w zwyczaju co zauważyłam dodał do swojej wypowiedzi uśmiech.
-Co? Nie, nie będę cię wykorzystywać- powiedziałam szybko.
- Nie wykorzystujesz mnie sam cię zaprosiłem wiec sam zapłacę-Czy go twarz nie boli od uśmiechania się bo zrobił to po raz kolejny, szczerze mówiąc straciłam rachubę. Ale wiem jedno, on naprawdę jest miły a bynajmniej taki się wydawał. Spojrzałam się przed siebie gdzie stał kucharz z dwoma miskami ramen. Najpierw dał Kakashiemu potem mi.
-Pamiętam jak Naruto tu po raz pierwszy był- powiedział patrząc na mnie po czym się odwrócił i zajął się dalej swoją pracą. Ja odwróciłam się spowrotem do Kakashi'ego i spojrzałam na niego pytająco.
-Naruto?
-Powiedzmy że macie coś ze sobą wspólnego..- nawet chyba nie chcę wiedzieć co-Gdybyś miała jakąś super moc-ciągnął-wykorzystała byś ją na dobro czy zło?- o co mu chodzi? Czy nie miał mi czegoś tłumaczyć?
- Co to za pytanie?-nie rozumiałam go a raczej  po co było zadawane. Spróbowałam zupy i szczerze mogę powiedzieć że jest wspaniała.
-Po prostu odpowiedz-powiedział głosem takim że pomimo tego co powiedział nie brzmiało to jak przymuszanie.
-Sądzę że na dobro wręcz na pewno nie lubię być wredna, no chyba że ktoś bardzo postarał by się zajść mi za skórę.- tym razem to ja dodałam uśmiech do mojej wypowiedzi.
-Bardzo dobra odpowiedź, teraz ja odpowiem na twoje pytania.- powiedział, nareszcie odpowiedzi, ale od czego by tu zacząć? Wiem.
-Ci ludzie którzy mnie chcieli uprowadzić, kim oni są?- myślę że powinnam zacząć od tego
-To ninja polujący na twojego biju.- Dla czego on tak często krzywa słów których ja nie rozumiem.
-Biju?-powtórzyłam po nim
-demon który jest w środku ciebie zapieczętowany.
-Co? Demon? I ty myślisz że ja ci w to uwierzę?!-powiedziałam bez zastanowienia, a on też jakby bez zastanowienia odpowiedział.
-To skąd wiem,że gdzieś na swoim ciele masz dziwne spiralne znamię? To pieczęć. -mam takie na plecach, dokładniej na prawej łopatce ale to przecież nie możliwe- Te głosy które czasem słyszysz to jego głos. Masz.- dał mi jakąś książkę gdy będziesz miała czas poczytaj. I podsunął mi książkę na której widniał napis ,,Biju"-tam gdzie jest karteczka jest o twoim ale o reszcie też bym ci polecił przeczytać.-dodał-następne pytanie-dopowiedział. W ostatnim dowiedziałam się bardzo dużo powiedziała bym że za dużo, nie wiem czy chcę pytać dalej... Ale niewiedza mnie nadal zabijała.
-Czy to co mi kazało iść tam w nocy to byłeś ty?-kontynuowałam pytania
-Nie, to akurat byli oni.- powiedział a ja znów chciałam wsiąść następny kawałek makaronu z ramen ale okazało się że miska jest pusta, a mój brzuch pełny.
-O co chodzi z tymi technikami?-jestem bardzo ciekawa jak to mi wytłumaczy.
On tylko westchnął i powiedział
-To przez chakre wyprzedzając twoje następne pytanie czakra to taka siła wewnętrzna która kumulujesz i po przez uformowanie różnych pieczęci robisz techniki. Ale to będzie na naszych prywatnych lekcjach.- Prywatnych lekcjach? Jakbym nie dość miała nauki. Westchnęłam a ten się chyba zdziwił moją reakcją.
-Lekcjach? Ale ja na nic się nie zgadzałam, a poza tym nie mam czasu.-tłumaczyłam się, on ZNOWU rozbawiony moją odpowiedzią odparł
-Um.. Przykro mi ale nie mas wyjścia a czas? Po obserwacji ciebie stwierdzam,że masz go a jeżeli nawet by go zabrakło to ja bym go zdobył. - chyba po raz pierwszy nie dodał do wypowiedzi uśmiechu, a nawet dodał minę która była poważna. Naprawdę to było dla mnie nowe, a ja myślałam że on ma już coś nie tak z twarzą. Wiem że chcę zdobyć moje zaufanie ale to była przesada.
-Dobra rozumiem, dodatkowe zajęcia.-powiedziałam a on się uśmiechnął znowu czy to da się jakoś wyłączyć. Dobra stawiam na szczerość.- Posłuchaj jeżeli chodzi o kwestie zaufania to jest ok jesteś fajny.-on westchnął i rzucił
- Nareszcie lubię się uśmiechać ale bez przesady- powiedział masująca sobie twarz. Tak! Jest normalny.- Jeszcze jedno pytanie i na dzisiaj wystarczy.-dodał, rozumiem go. Siedzenie tu i tłumaczenie mi tego musi być męczące
-Rozumiem, dla czego ci ludzie mają mi coś za złe?- Następne co mnie męczyło. Hatake podrapał się po karku i odpowiedział
-Widzisz biju były kiedyś wolne i istniał jeden ninja który nad nimi panował były wtedy one dobre i zapewniały pokój na świecie. Po śmierci tego ninja demony się zbuntowały i niszczył kraje i wioski. Ludzie teraz są źli na tych którzy mają ich w sobie a raczej na demony bo stały się one złe a jeżeli one były źle -przerwałam mu
-to ci którzy je noszą też są źli- dokończyłam za niego. Na każde moje pytanie odpowiedział tak żebym to zrozumiałam. Teraz ja muszę coś powiedzieć i jest to
-Dziękuję Kakashi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, wiem rozdział jest nudny ale musiałam coś zrobić aby ona wiedziała trochę o sobie. Oprócz tego to co przed chwilą czytałeś/łaś miało być w 2 oddzielnych postach jako 2 rozdziały ale coż stwierdziłam że tak będzie lepiej w zakładkach powoli pojawiają się bohaterowie każdy bohater będzie dodawany gdy się pojawi więc teraz nadrabiam niektórych.W zakładkach pojawiło się też "spis FanFiction Naruto" polecam wejście na ich stronę bo ja u nich właśnie rozpoczynałam czytanie ff o Naruto .
Wasza Kurenai x